RZECZPOSPOLITA OBOJGA NARODÓW

 

kalendarium

Królowie

Mapy

Magnaci i wodzowie

sejmy

szlachta

Miasta i mieszczanie

Religia

Unia

Bitwy

Historia

Świat

Wydarzenia

Ciekawostki

akty dokumenty przywileje

 KOŚCIÓŁ W POLSCE W LATACH 1506-1572


Stan duchowny i jego hierarchia


Biskupi w radzie królewskiej i sejmie


Duchowni na sejmikach i sądach wiecowych


Duchowni w kancelarii królewskiej i urzędzie podskarbińskim


Legaci, posłowie, rezydenci


Problemy organizacyjne Kościoła polskiego.

 
Kościół polski a reformacja i egzekucja

 
Podsumowanie

 

STAN DUCHOWNY I JEGO HIERARCHIA


                  Pojęciem "stan duchowny" w dawnej Polsce określano, jak wynika z XVI-wiecznych tekstów, przede wszystkim duchownych katolickich. Mieli oni odrębne od szlacheckich prawa, na które składały się liczne immunitety i egzempcje nadawane od XII w. duchownym i ich posiadłościom. Przywileje nadawane przez władców kościołom, klasztorom i członkom kleru w XII-XIII w. można porównywać z przywilejami otrzymywanymi przez świeckich. Nie wyłączały one duchownych, ich ziem ani poddanych spod władzy zwierzchniej książąt. Władcy wymagali służby wojskowej, sądzili księży i ich sprawy majątkowe.
Już jednak w początkach XIV w. duchowni polscy w konstytucjach synodalnych, być może wzorem duchownych niemieckich oraz za zachętą postanowień soborowych, zaczęli odmawiać królom zwierzchnictwa sądowego nad swymi osobami oraz kwestionować konkretne świadczenia na rzecz państwa.
 

                 Pierwszym przywilejem obejmującym całe duchowieństwo polskie był przywilej Ludwika Węgierskiego z 1381 r., odpowiednik przywileju koszyckiego z 1374 r. dla szlachty. Król zwalniał duchownych ze wszystkich dotychczasowych świadczeń na rzecz państwa z wyjątkiem 4 groszy z łana w dobrach klasztornych i 2 groszy z łana w innych posiadłościach, zastrzegając sobie wszelako, jak wynikało z przywileju dla miechowitów, dodatkowe "dobrowolne opłaty" w wypadku wojny, koronacji, ślubu króla lub dzieci królewskich itp.
Prawa stanu duchownego zebrał i spisał po raz pierwszy arcybiskup Mikołaj Trąba, a zatwierdził w 1420 r. synod wieluńsko-kaliski. Te właśnie konstytucje synodalne, których fundamentem stało się wyłączenie kleru spod sądownictwa królewskiego, uzupełnione następnie edyktami Władysława Jagiełły - z 1424 r. skierowanym przeciwko heretykom i z 1433 r. nakazującym starostom królewskim egzekucję wyroków wydanych przez sądy kościelne - duchowieństwo traktowało jako swe podstawowe przywileje stanowe.


                Duchowieństwo katolickie w Polsce nigdy nie osiągnęło tak silnej pozycji, jaką cieszyli się przedstawiciele "pierwszego stanu" w Europie Zachodniej. Do Kościoła katolickiego należało w Polsce zaledwie około 10% miejscowości i ziemi uprawnej, podczas gdy w większości chrześcijańskich państw Europy - co najmniej jedna trzecia.
U progu XVI w. Duchowieństwo katolickie w Polsce liczyło około 0,4% sześciomilionowej ludności kraju. Wśród mniej więcej 22 000 osób objętych prawami stanu największą grupę stanowili księża diecezjalni (około 15 000), mniej liczni byli zakonnicy (3500) i zakonnice (1500). W XVI w. liczebność stanu duchownego, a zwłaszcza zakonników i zakonnic, znacznie się zmniejszyła. Było to skutkiem tak kryzysu ideologicznego, jaki przeżywał w tym czasie Kościół katolicki, jak i rosnących wpływów reformacji. Wzrost szeregów duchowieństwa polskiego obserwujemy dopiero w ostatnim dziesięcioleciu XVI w., gdy zaczęła przynosić owoce działalność zakonu jezuitów, zakładającego od 1564 r. w Polsce, zwłaszcza w Prusach Królewskich i w Wielkim Księstwie Litewskim, liczne, atrakcyjne dla młodzieży szlacheckiej kolegia


                 Hierarchię duchowieństwa katolickiego stanowili biskupi-ordynariusze diecezji, będący jednocześnie senatorami Rzeczypospolitej. Na czele episkopatu stał arcybiskup gnieźnieński, noszący od 1418 r. tytuł prymasa i od 1515 r. - urodzonego legata).W początkach XVI stulecia w skład episkopatu - poza prymasem wchodzili (w kolejności zasiadania w senacie): metropolita Lwowa oraz siedmiu biskupów - krakowski, kujawski, poznański, płocki, przemyski, chełmski i kamieniecki.W 1569 r. do grona tego dołączyli biskupi wileński, łucki, żmudzki i kijowski. Zajęli także swe stałe miejsca pomiędzy ordynariuszami koronnymi, uchylający się wcześniej od udziału w pracach senatu polskiego, biskupi warmiński i chełmiński.W XVII w. w radzie królewskiej Rzeczypospolitej zasiedli biskupi nowych diecezji katolickich - inflanckiej i smoleńskiej.Pozycję senatorów-duchownych budowało również uposażenie biskupstwa. Biskupi prowincji gnieźnieńskiej, to znaczy sam arcybiskup oraz biskupi krakowski, kujawski, poznański i płocki, zarządzający dużymi i dobrze zagospodarowanymi majątkami, należeli do najpoważniejszych dysponentów gotówki w kraju. Ich pozycja majątkowa kształtowała przekonanie o bogactwie całego episkopatu, choć dobra arcybiskupów lwowskich, biskupów kamienieckich czy chełmskich nie mogły imponować wielkością ani zagospodarowaniem, a wszyscy biskupi archidiecezji lwowskiej uznawani byli przez współczesnych za niezamożnych.


                    Drugą z kolei wpływową grupę duchownych tworzyli członkowie kilkudziesięciu kapituł katedralnych i kolegiackich. Kapitułę tworzyli prałaci i kanonicy. Zadaniem ich było służenie radą i pomocą ordynariuszowi w rządach, ale także zarządzanie diecezją po śmierci biskupa, kanoniczny wybór jego następcy, nadzór nad dobrami stołowymi biskupstwa. Z racji zasiadania w kapitule kanonikom przysługiwała prebenda oraz udział w dochodach z dóbr wspólnych kapituły. Prebendę stanowiła na ogół wieś lub kilka wsi, z których duchowny otrzymywał dziesięcinę i inne dochody.
Miejsca w kapitułach już w 1496 r. zastrzeżono dla szlachty. Nie wymagano wykazania się szlachectwem jedynie od kandydatów na "kanonie doktorskie": dwie dla doktorów teologii, dwie dla doktorów prawa i jedną dla doktora medycyny. Władcy, korzystając z przysługującego im prawa patronatu, czyli prawa rozdawania wakujących kanonii , nadawali często prebendy kapitulne ludziom związanym z dworem - sekretarzom, urzędnikom kancelarii i skarbu. Dla nich dochody z prebend były pewnym i znaczącym dodatkiem do skromnej pensji wypłacanej ze skarbu królewskiego, często nagrodą za wierną służbę czy zasługi dla monarchy.W ten sposób kapituły skupiały znaczną część elity umysłowej kraju, a ich członkowie bezpośrednio, jeśli byli związani z dworem, lub pośrednio uczestniczyli w sprawach państwa.

góra strony




BISKUPI W RADZIE KRÓLEWSKIEJ I SEJMIE



                      Duchowny wynoszony przez monarchę do godności biskupa zarządzającego diecezją stawał się automatycznie członkiem rady królewskiej, a tym samym senatorem. W XVI w. nie wiązano bowiem jeszcze prawa biskupów do zasiadania w senacie z prowizją papieską, to znaczy z potwierdzeniem nominacji przez papieża. Od tej chwili, zgodnie z treścią przysięgi składanej na posiedzeniu rady lub senatu, biskup zobowiązany był do "wiernej rady", wierności, dochowania tajemnic państwowych, obrony interesów monarchy i państwa.Biskupi jako senatorowie "więksi" na prośbę króla wypowiadali się w sprawach terminu, miejsca i tematyki sejmu, w sprawach polityki zagranicznej, planowanych w rodzinie królewskiej małżeństw itp. Winni byli także brać udział w zjazdach rady koronnej, posiedzeniach sejmu i sądach sejmowych. Jako dostojnicy ziemscy powinni uczestniczyć w sejmikach ziemskich (wojewódzkich) i prowincjonalnych (generalnych) oraz w sądach wiecowych, które do 1578 r. formalnie istniały jako sądy apelacyjne od wyroków sądów ziemskich i grodzkich, lecz w rzeczywistości w XVI w. prawie zaprzestały swej działalności. Biskup warmiński jako przewodniczący rady królewskiej w Prusach Królewskich z urzędu przewodził stanom pruskim zgromadzeniom przedstawicieli szlachty i miast, parlamentarnemu organowi samorządowemu Prus Królewskich.


                       W senacie zasiadało przed 1569 r. 10 duchownych (to znaczy 9 biskupów i kanclerz lub podkanclerzy) na 96 senatorów , a po unii z Wielkim Księstwem Litewskim - 16 na 150 senatorów. W sumie - po 1569 r. - duchowni zajmowali w sejmie Rzeczypospolitej około 5% miejsc. W tym samym czasie we Francji duchowni stanowili ponad 25% składu Stanów Generalnych. Znaczenia niewielkiej grupy duchownych w senacie polskim nie sposób jednak przecenić. To oni byli pierwszymi senatorami Rzeczypospolitej: oni pierwsi wypowiadali swe zdanie ("wotowali"), oni uczestniczyli często w poselstwach, komisjach, delegacjach, naradach - i jednocześnie przewodniczyli im, pierwsi zabierali głos, formułowali wnioski (konkludowali). Za Zygmunta Starego prymasi przewodniczyli obradom senatu. Za Zygmunta Augusta, prawdopodobnie na skutek otwartych anty-królewskich wystąpień prymasa Mikołaja Dzierzgowskiego na pierwszym sejmie w 1548 r., rola prymasów w czasie obrad senatu została ograniczona na rzecz kanclerza i marszałka wielkiego koronnego. Natomiast przez cały omawiany okres prymas przewodniczył obradom sejmu podczas nieobecności władcy.


                      Za Jagiellonów biskupi należeli do najpilniejszych uczestników sejmów. W latach 1506-1540 przeciętna frekwencja senatorów świeckich na sejmach walnych wynosiła około 33%, podczas gdy biskupów - około 75%.
Dla lat 1548-1572 frekwencja senatorów-duchownych utrzymuje się na podobnym poziomie.Stanowisko biskupów w radzie i senacie umacniało ich duże doświadczenie polityczne. Tak Zygmunt Stary, jak i Zygmunt August z reguły wprowadzali do episkopatu, zwłaszcza na pięć najwyższych w hierarchii biskupstw koronnych (gnieźnieńskie, krakowskie, kujawskie, poznańskie i płockie), ludzi wypróbowanych w kancelarii, dyplomacji i służbie dworskiej: kanclerzy i podkanclerzych (pieczętarzy), sekretarzy wielkich kancelarii, referendarzy, sekretarzy królewskich. Ludzi sprawdzonych, lojalnych, pochodzących często ze średniej szlachty, zawdzięczających swe wyniesienie władcy i świadomych tego. Monarchowie konsekwentnie dążyli do zbudowania w senacie silnego ugrupowania regalistycznego, wspierającego tron i jego inicjatywy polityczne, a senatorowie-biskupi odgrywali w tej koncepcji szczególnie ważną rolę.
W izbie poselskiej nie było reprezentantów duchowieństwa, choć kilkakrotnie w XVIw. padał postulat wprowadzenia do izby przedstawicieli kapituł z prawem uczestnictwa w stanowieniu podatków. Trzeba jednakże wyraźnie zaznaczyć, że tak biskupi, jak i niższe duchowieństwo byli przeciwni formalnemu uczestnictwu swoich przedstawicieli w obradach sejmowych. Broniono w ten sposób względnej niezależności podatkowej stanu duchownego: uchwalenie przez synod na cele państwa "ofiary miłosierdzia" (subsidium charitativum), na ogół znacznie wyższej niż podatki zatwierdzone przez sejm, miało zawsze walor dobrowolnej, jednorazowej ofiary, a nie stałego zobowiązania.Duchowieństwo bowiem, podobnie jak szlachta, wolne było od podatków bezpośrednich. Uchwalane przez sejmy zwyczajne podatki ("pobór", czyli łanowe, i szos) płacili bowiem w dobrach królewskich, szlacheckich i kościelnych chłopi. Podatki nadzwyczajne, w wyższym od tradycyjnego wymiarze, rozkładano na ogół po połowie między chłopa i dziedzica (czyli także - duchownego). Podatki bezpośrednie uchwalano niezwykle rzadko. Na przykład w 1506 r. w wysokości i/4 czynszów i 1/8 dziesięcin, w 1520 r. - pogłówne obejmujące wszystkich powyżej 10 roku życia.


                      Duchowni uczestniczyli więc w wydatkach państwowych, płacąc podatki zgodnie z uchwałą sejmową, (subsidium charitativum) uchwalane przez synod na prośbę monarchy oraz wnosząc od 1563 r. do skarbu Rzeczypospolitej część dziesięcin. Podatek z jednostki gruntu podzielono bowiem wówczas po połowie między chłopa i dochód przypadający księdzu z dziesięcin. Przedstawicieli duchowieństwa wzywano na sejm niezwykle rzadko. Miało to miejsce w czasach gorących dyskusji o przywilejach Kościoła polskiego. Tak na przykład na sejm 1524 r. zostali wezwani opaci niektórych klasztorów, a na sejm 1563/64 r. opaci i przedstawiciele kapituł, by w związku z przeprowadzaną egzekucją praw przedstawić dokumenty zwalniające dobra kościelne z powszechnych obciążeń podatkowych i powinności żołnierskich. Niżsi duchowni bywali jednak świadkami obrad sejmowych. Przedstawiciele kapituł i opactw, członkowie orszaków biskupich, sekretarze monarchy lub kancelarii koronnej uważnie śledzili dyskusje poselskie, uczestniczyli też jako obserwatorzy, świadkowie lub strony w sądach sejmowych, na których monarcha występował w asyście senatorów, a wśród nich - biskupów.

góra strony




DUCHOWNI NA SEJMIKACH I SĄDACH WIECOWYCH



                     Sejmiki ziemskie i wojewódzkie były nie tylko miejscem zebrań politycznych, lecz pełniły także zadania samorządu terytorialnego szlachty - podejmowały uchwały gospodarcze, wysuwały kandydatów do urzędów ziemskich. Uczestniczyć w nich miała prawo cała szlachta ziemi czy województwa, a obowiązek - senatorowie danej ziemi: wojewodowie i kasztelanowie. Biskupów właściwej terytorialnie diecezji do uczestnictwa w sejmikach obligowało prawo przewidujące wysoką, dwa razy wyższą niż dla dostojników świeckich, karę za uchylanie się od tego obowiązku. W czasach napięć politycznych członkowie episkopatu często występowali na sejmikach i zabierali głos w sprawach państwa, na ogół jednak przyjeżdżali na zjazdy szlachty rzadko, uchybiając w ten sposób swym powinnościom. Sprawę tę niejednokrotnie podnoszono na sejmach. Szlacheccy przywódcy ruchu egzekucyjnego otwarcie domagali się ukarania niektórych ordynariuszy diecezji za nie wywiązywanie się z obowiązków, co podciągano pod ogólne hasło "negligencji" (nie dbałości).


                      Głośno padały nazwiska biskupów - krakowskiego Andrzeja Zebrzydowskiego (na sejmie 1558/ 1559) i kujawskiego Mikołaja Wolskiego (na sejmie 1565). Podobnie było z obecnością na sądach wiecowych (zwanych także kolokwiami generalnymi), które w XVI w. przeżywały kryzys. Szlachta widziała potrzebę kontynuowania ich działalności, natomiast senatorowie, tak świeccy, jak i duchowni, uchylali się od uczestnictwa w nich. Za to zaniedbanie rezygnację między innymi z możliwości czuwania nad korzystnym dla Kościoła rozstrzyganiem sporów majątkowych między duchowieństwem a szlachtą - obwiniali biskupów przed Stolicą Apostolską nuncjusze papiescy.
Pozostała część duchowieństwa miała swobodę decyzji w sprawie obecności lub nieobecności na sejmikach. Opaci i kanonicy bywali jako obserwatorzy czy też jako pełnomocnicy swych wspólnot, delegowani dla załatwienia spornych spraw z miejscowymi ziemianami, towarzyszyli też biskupom współtworząc ich orszaki.Stosunkowo często występowali natomiast duchowni w roli legatów królewskich na sejmiki przedsejmowe.

góra strony




DUCHOWNI W KANCELARII KRÓLEWSKIEJ I URZĘDZIE PODSKARBIŃSKIM



                        Spośród pięciu tek ministerialnych w Rzeczypospolitej duchowni trzymali zazwyczaj jedną: kanclerstwo lub podkanclerstwo. Pieczętarze prowadzili księgi wpisów, czyli tak zwaną Metrykę Koronną rejestry wychodzących z kancelarii dokumentów królewskich i aktów prawnych, oraz Libri Legationum - księgi dotyczące przede wszystkim polityki zagranicznej państwa. Odpowiadali za zgodność z obowiązującym prawem wszystkich aktów wychodzących z kancelarii królewskiej. Kanclerz przewodniczył dodatkowo sądom asesorskim.Stan duchowny dał Polsce wielu kanclerzy i podkanclerzych, polityków wielkiego formatu. W czasach ostatnich Jagiellonów zaliczyć do nich możemy Jana Łaskiego, Macieja Drzewickiego, Piotra Tomickiego, Samuela Maciejowskiego, Jana Przerębskiego, Filipa Padniewskiego, Piotra Myszkowskiego. Żaden z tych wybitnych mężów stanu nie doczekał się, niestety, ani udokumentowanej źródłowo pełnej biografii, ani rozprawy analizującej szczegółowo okres działalności pieczętarskiej. Większości nie wymieniają nawet encyklopedie. Przybliżmy więc sylwetki niektórych spośród nich.


                    Z nazwiskiem Jana Łaskiego, kanclerza (1503-1510) i arcybiskupa gnieźnieńskiego, wiążemy ustawodawstwo tworzące zręby ustroju Rzeczypospolitej parlamentarnej: konstytucje Nihil novi (1505), o zakazie łączenia wyższych urzędów (1504), o zakazie zastawiania, sprzedaży i darowania dóbr domeny (1504) oraz spisany z inicjatywy kanclerza zwód praw polskich, już przez współczesnych zwany Statutem Łaskiego (1506). Tak w czasie pełnienia funkcji kanclerskich, jak i później był Łaski rzecznikiem połączenia z Koroną Pomorza i Mazowsza, przeciwnikiem Krzyżaków i związków Polski z Habsburgami, a w polityce wewnętrznej - rzecznikiem współpracy monarchy ze szlachtą, zwolennikiem ograniczenia roli elit senatorskich.

                     Maciej Drzewicki, kanclerz wielki koronny od 1511 do 1515 r., później biskup kujawski i wreszcie arcybiskup gnieźnieński, dał się poznać jako zwolennik wzmocnienia roli senatu i władzy królewskiej. Przypisuje mu się także współautorstwo sojuszu jagiellońsko-habsburskiego (1515). Zdecydowanie pragnął podtrzymania związku z Koroną Pomorza i sekularyzacji Prus Zakonnych.

                     Wieloletnim wiernym współpracownikiem Zygmunta Starego był Piotr Tomicki, podkanclerzy koronny w latach 1515-1535. Za główną jego zasługę należy uznać organizację nowoczesnej, utrzymanej na europejskim poziomie kancelarii koronnej - uporządkowanie prowadzonej dokumentacji, wyszkolenie pracowników, rozwinięcie agend dyplomatycznych. To z inicjatywy Tomickiego otwarto w Akademii Krakowskiej w 1533 r. katedrę prawa rzymskiego, a sekretarz królewski Stanisław Górski zaczął gromadzić akta, które, wydawane od XIX w. pod nazwą Acta Tomiciana (do 1966 r. - 17 tomów), są dla nas nieocenionym źródłem wiedzy o epoce, podejmowanych wówczas decyzjach politycznych i ich kulisach. Tomicki był zwolennikiem silnej władzy monarszej, współpracy z Habsburgami, odsunięcia na pewien czas od spraw polskich księcia pruskiego Albrechta, formalnie pierwszego senatora.

                      Dla Zygmunta Augusta w pierwszych, szczególnie trudnych latach panowania, kiedy młody król bronił swego małżeństwa z Barbarą Radziwiłłówną, walcząc jednocześnie z opozycją odmawiającą mu prawa do sprawowania władzy, prawdziwym oparciem był biskup krakowski Samuel Maciejowski, od 1539 r. podkanclerzy, od 1547 r. kanclerz. To dzięki jego oraz Jana Tarnowskiego, hetmana wielkiego koronnego, powadze, mądrości i wpływom politycznym udało się władcy zneutralizować przeciwników.

                     Kolejni duchowni-podkanclerze Zygmunta Augusta - Jan Przerębski, Filip Padniewski, Piotr Myszkowski, Franciszek Krasiński byli tymi, którzy bez przerwy przebywali przy podróżującym po Koronie i Wielkim Księstwie Litewskim władcy. Oni też pełnili najbardziej poufne misje. Jan Przerębski układał w 1553 r. w Wiedniu kontrakt ślubny Zygmunta Augusta i Katarzyny Habsburżanki, a w 1560 r. pośredniczył w układach pokojowych między Habsburgami a młodym władcą Siedmiogrodu, siostrzeńcem Zygmunta Augusta, Janem Zygmuntem Zapolyą.

                    Zygmunt August okazywał podkanclerzym-duchownym zaufanie, wyznaczając ich na swoich przedstawicieli do negocjacji prowadzonych w latach sześćdziesiątych z reprezentantami Wielkiego Księstwa Litewskiego, a poprzedzających zawarcie unii 1569 r. W pertraktacjach tych wyróżnili się Padniewski i Myszkowski.Monarcha nie mógł też obyć się bez urzędników niższego szczebla. Ministrom podporządkowani byli pisarze, sekretarze, posłańcy. Największą grupę współpracowników zatrudniali pieczętarze. W kancelarii pracowali szeregowi notariusze, ale także "sekretarze niepiszący" (non scribentes). Sekretarze i pisarze królewscy pełnili najrozmaitsze funkcje. Powierzano im misje dyplomatyczne, stanowiska referendarzy (słuchających skarg i przekazujących sprawy kancelarii), referentów merytorycznych (między innymi spraw pruskich), obsługę narad rady królewskiej, senatu i izby poselskiej oraz rokowań międzynarodowych, a podczas nich - role projektodawców, rzeczoznawców lub redagujących uchwały. Sekretarze i pisarze prowadzili też kancelarię podskarbińską, reprezentowali monarchęw legacjach krajowych (na sejmy i sejmiki), wypełniali doraźne zlecenia władcy i kanclerzy.


                  Do stanu duchownego należało 54 spośród 71 sekretarzy Zygmunta Starego (76%), 65 spośród 185 sekretarzy mianowanych przez Zygmunta Augusta (36%) i 57 ze 145 sekretarzy Stefana Batorego (40%). "udział duchownych na stanowiskach sekretarzy królewskich w Polsce był nieco wyższy niż w innych krajach, nie stanowił jednak o wyraźniejszej odmienności tego grona"'. W każdym razie członkowie kleru znajdowali się wśród sekretarzy wykonujących wszystkie wyżej wymienione zadania. W kancelarii państwowej za ostatnich Jagiellonów znajdowało się niewiele "stałych" stanowisk. Najważniejsze spośród nich było niewątpliwie stanowisko sekretarza wielkiego, zastępującego obu pieczętarzy i kierującego na co dzień pisarzami. Piastowali je zwyczajowo duchowni, a lista wypełniających obowiązki sekretarza wielkiego zawiera nazwiska późniejszych kanclerzy, biskupów, prymasów (wśród nich Macieja Drzewickiego, Samuela Maciejowskiego, Jakuba Uchańskiego, Piotra Myszkowskiego, Stanisława Karnkowskiego).


                  Drugim stałym, ważnym stanowiskiem kancelaryjnym było referendarstwo. Za ostatnich Jagiellonów dwaj referendarze, z których jeden był zawsze duchownym, wysłuchiwali skarg i referowali stanowiska stron w kancelarii. Uczestniczyli także w sądach asesorskich, relacyjnych i sejmowych oraz prowadzili rejestry spraw w nich rozstrzyganych. Od 1569 r. zasiadali z głosem doradczym w senacie. Funkcje tę pełnili także późniejsi prymasi Jakub Uchański i Stanisław Karnkowski.

                  Wśród referentów merytorycznych szczególnie zapisali się w dziejach wybitni rzeczoznawcy spraw pruskich - Jan Dantyszek, Stanisław Rozjusz, Marcin Kromer. Wszyscy oni, co warto podkreślić, pochodzili ze stanu mieszczańskiego i dzięki zdolnościom, sumiennej pracy, działalności urzędniczej, dyplomatycznej, a także twórczości literackiej wydźwignęli się na szczyty hierarchii społecznej, osiągając nie wymagające szlachectwa biskupstwo warmińskie. Awans ten dawał wysokie miejsce w radzie królewskiej i zarazem senacie Rzeczypospolitej. Własną niewielką kancelarię miał także trzeci z ministrów - podskarbi koronny. Zatrudniał on kustosza - opiekuna skarbca, dwu pisarzy prowadzących rachunki skarbu królewskiego i Rzeczypospolitej oraz kilku poborców. Na wszystkich tych stanowiskach odnajdujemy w XVI w. duchownych. Pisarzami skarbowymi byli księża: Maciej z Jerzowa, Rafał Wargawski i Andrzej Przecławski, poborcą w ziemi sandomierskiej w 1510 r. był Stanisław Tarło, kanonik krakowski, a w ziemi kaliskiej w 1533 r. Benedykt Izdbieński (późniejszy biskup poznański).

                Działalność podskarbich nie ograniczała się jednak wyłącznie do rejestrowania przychodów i rozchodów. Zygmunt I odziedziczył po starszych braciach pusty skarb i znacznie uszczuplone dobra domeny. Starał się więc różnymi sposobami poprawić kondycję finansową własną i państwa. Aktywną działalność gospodarczą prowadziła też królowa Bona, przejmując w zastawy dobra królewskie, skupując dobra prywatne, zasiedlając nie wykorzystane dotąd tereny. Działalność pary królewskiej oraz zaspokojenie potrzeb obronności poprzez uchwalane prawie corocznie podatki zapewniały względną stabilizację finansów monarchii. Równowagę tę zburzyło hojne rozdawnictwo dóbr prowadzone przez Zygmunta Augusta w latach 1548-1550. Młody władca, walczący z opozycją o kwestionowaną władzę i uznanie małżeństwa z Barbarą Radziwiłłówną, jednał sobie sprzymierzeńców nadając im prawo użytkowania, na niezwykle korzystnych warunkach, odzyskanych z trudem przez ojca dóbr państwowych. Doprowadziło to rychło do deficytu skarbowego i wykazało nieodzowność zreformowania gospodarki dobrami królewskimi, czego domagał się także ruch egzekucyjny.

                Na tematy ekonomiczne przedstawiciele kleru wypowiadali się wielokrotnie i kompetentnie, by przywołać traktat z 1526 r. Mikołaja Kopernika, ówcześnie kanonika warmińskiego, formułujący zasady reformy monetarnej, czy projekt usystematyzowania świadczeń na obronność w postaci stałego podatku, zgłoszony przez proboszcza bieckiego i sekretarza królewskiego Marcina Kromera w 1542 r. Duchowni, co warto zaznaczyć, mieli na ogół większe niż świeccy możliwości zdobycia praktyki w zarządzaniu dużymi kompleksami dóbr biskupich czy kapitulnych. Nieprzypadkowo więc właśnie członkowie episkopatu przedkładali wielokrotnie na sejmach obu ostatnich Jagiellonów konieczność powołania stałego skarbu, bicia monety itp., a najpewniejszym "bankierem" Zygmunta Augusta był biskup płocki Andrzej Noskowski. Doświadczenie zdobyte podczas kierowania kluczami dóbr kościelnych przenosili duchowni do pracy w zarządzie dóbr królewskich.Królowa Bona, a następnie jej syn chętnie zatrudniali w polskich i litewskich kluczach dóbr takich rutynowanych specjalistów. Współautorami założeń reorganizacji domeny monarszej zapoczątkowanej w 1557 r. byli prawdopodobnie, obok Piotra Chwalczewskiego, generalnego ekonoma Wielkiego Księstwa Litewskiego, kanonicy: Andrzej Przecławski - pisarz skarbu królewskiego, od 1559 r. ekonom ziemi krakowskiej i sandomierskiej, oraz Andrzej Świeborowski ekonom mazowiecki.

                  Duchowni znaleźli się także wśród lustratorów wyznaczonych do opisania i ustalenia z natury dochodowości dóbr królewskich w związku z reformami skarbowymi podjętymi w latach sześćdziesiątych XVI w. Komisje lustracyjne tworzyli przedstawiciele trzech sejmujących stanów: króla, senatu i izby poselskiej. We wszystkich niemal komisjach monarchę reprezentowali duchowni. Wybierając ich władca kierował się zapewne nie tylko doświadczeniem gospodarczym, ale i przekonaniem, że jako nie zainteresowani ewentualną dzierżawą będą działać uczciwie i bezstronnie. Spośród delegatów królewskich-księży wymieńmy tutaj dwu przyszłych biskupów: lustratora dóbr podlaskich Adama Pilchowskiego i lustratora dóbr podlaskich i mazowieckich Jana Borukowskiego.

góra strony




LEGACI, POSŁOWIE, REZYDENCI



                     Do szczególnie odpowiedzialnych zadań wyznaczanych przez monarchów należały legacje na sejmiki przedsejmowe. Zadaniem legata królewskiego było przedstawienie zebranej szlachcie przewidywanej tematyki obrad sejmowych i postulatów podatkowych, przekonanie obecnych o słuszności projektów królewskich i uzyskanie dla nich aprobaty, a także, w miarę możliwości, zasugerowanie wyboru posłów z pełną mocą decydowania w czasie sejmu (nie ograniczonych instrukcją). Misję tę powierzano często sekretarzom królewskim lub zaufanym urzędnikom ziemskim. Za Zygmunta I sekretarzy wysyłano w roli legatów jedynie na najważniejsze sejmiki: do Środy, gdzie zbierała się szlachta województw poznańskiego i kaliskiego, Proszowic - na obrady województwa krakowskiego, Opatowa, gdzie radziło województwo sandomierskie, i Warszawy (od 1534 r.). Legaci do Środy i Proszowic udawali się następnie na sejmiki generalne: wielkopolski w Kole i małopolski w Nowym Korczynie. Na inne sejmiki sekretarze królewscy podróżowali w razie napięć wewnętrznych w kraju. Tendencja do wysyłania sekretarzy na najważniejsze jedynie sejmiki utrzymała się za Zygmunta Augusta.

                    W latach 1506-1540 większość sekretarzy-legatów należała do stanu duchownego. W latach 1543-1558 duchowni stanowili około 33% wszystkich legatów. Wielkość ta, zestawiona z 34% legatów powołanych spośród miejscowych urzędników i 20% dworzan i świeckich sekretarzy, daje wyobrażenie o zaufaniu, jakim darzyli władcy swych sekretarzy-duchownych, szczególnie za ich umiejętności, zdolności i lojalność.Pomyślne wypełnienie legacji mogło stać się początkiem świetnych awansów. Wielokrotne poselstwa sejmikowe ma więc na swoim koncie większość duchownych, pokonujących kolejne szczeble kariery kancelaryjno-dworskiej - sekretarzy, referendarzy, sekretarzy wielkich, pieczętarzy.W stosunkach międzynarodowych Polskę, a następnie Rzeczpospolitą, reprezentowali posłowie, rezydenci oraz komisarze graniczni.Kandydat na dyplomatę zaczynał najczęściej od funkcji sekretarza poselstwa lub towarzysza starszego posła, później, jeśli dobrze wywiązał się z obowiązków, otrzymywał samodzielne zadania. Formalnie wymagania ograniczały się do znajomości języków, problematyki negocjacji i zwyczajów kraju, do którego poselstwo wysyłano. Niemniej ważne okazywało się jednak doświadczenie zdobyte podczas udziału w poselstwach. Misje dyplomatyczne pełnili duchowni i świeccy, sekretarze królewscy i dostojnicy ziemscy, katolicy i innowiercy. Jakie miejsce wśród nich zajmowali duchowni? Badania dowodzą, że w XVI w. stopniowo zmniejszał się procentowy udział duchownych wśród dyplomatów polskich: od 30% za Jana Olbrachta i Aleksandra do 15% za Zygmunta Augusta'. Związane było to niewątpliwie z rozszerzaniem się grona ludzi wykształconych,spełniających wymagania stawiane posłom, a także ze zmianami zachodzącymi w XVI w. w Europie, zwłaszcza z rozwojem protestantyzmu. Faktem jednak pozostaje, że przez cały XVI w. duchowni niezmiennie podróżowali do cesarzy, papieży, do państw włoskich, na Węgry, do Prus Książęcych i krajów skandynawskich, czyli do tych państw (poza Turcją i Moskwą), z którymi Rzeczpospolita utrzymywała najbardziej ożywione kontakty polityczne, a także że z reguły odbywali poselstwa wielokrotnie, co świadczy nie tylko o ich kompetencjach, lecz i o zaufaniu monarchów. Warto więc, jak się wydaje, przypomnieć nazwiska tych, którzy szczególnie wsławili się swymi misjami

                   Za najwybitniejszego dyplomatę czasów Zygmunta Starego uznawany jest Jan Dantyszek (1485-1548). Jako 15-letni chłopiec znalazł się na dworze Jana Olbrachta. Trzy lata później był już pisarzem w kancelarii Jana Łaskiego, a niebawem po raz pierwszy posłował do Prus. Po kilku latach spędzonych w kancelarii i kilku poselstwach pruskich towarzyszył w 1515 r. Zygmuntowi Staremu w drodze do Wiednia na spotkanie z Maksymilianem Habsburgiem. Po zakończeniu zjazdu Zygmunt przydzielił Dantyszka jako sekretarza do poselstwa pozostającego przy cesarzu. Po roku gdańszczanin został mianowany stałym agentem króla polskiego w Wiedniu. Na dworze cesarskim w Austrii i Hiszpanii przebywał później kilkakrotnie, w sumie kilkanaście lat. Zyskał wtedy europejską sławę nie tylko jako utalentowany i zręczny dyplomata, ale także jako wybitny humanista, poeta i podróżnik. Za liczne zasługi cesarz wynagrodził go szlachectwem i wawrzynem poetyckim, a Zygmunt I - licznymi beneficjami, biskupstwem chełmińskim i warmińskim (1537).

                    Do Stolicy Apostolskiej podróżował kilkakrotnie biskup płocki Erazm Ciołek. Tak w Rzymie (1501, 1505), jak i na dworze cesarskim (1518) omawiał on problemy związane z zagrożeniem tureckim i konfliktem polsko-krzyżackim.Wysoko ceniony w Rzymie był także arcybiskup Jan Łaski, delegat na sobór laterański (1512-1514). Przywiózł on stamtąd dla wszystkich prymasów polskich tytuł urodzonego legata (legatus natus). Zygmunt August miał odmienną niż ojciec wizję rządów państwem. Najpełniej uwidacznia się to w dyplomacji, gdzie rola posłów stopniowo ograniczona została do ścisłego wykonywania szczegółowych dyrektyw królewskich. Za panowania ostatniego Jagiellona ujawnił się talent dyplomatyczny Adama Konarskiego (1526-1574). W pierwszą samodzielną misję syn wojewody kaliskiego udał się w 1552 r. do Rzymu, gdzie do 1555 r. pełnił funkcję internuncjusza. Przekazał stamtąd królowi niezwykle ważną wiadomość o staraniach Iwana Groźnego o koronę królewską, za cenę przejścia Księstwa Moskiewskiego na katolicyzm, oraz o poparciu cesarskim dla tych zabiegów. Efektem takiej zmiany sojuszy europejskich mogła stać się izolacja polityczna Polski. Jednocześnie starał się Konarski ostudzić zapały rozentuzjazmowanych perspektywą katolicyzacji Rusi kurialistów rzymskich. Ostrzeżony w porę Zygmunt August podjął dyplomatyczną kontrakcję - przestrzegł papieża Juliusza III przed koniunkturalizmem starań księcia Moskwy.
Po raz drugi Konarski przebywał w Stolicy Apostolskiej w latach 1560-1564, starając się o przejęcie w imieniu Zygmunta Augusta spadku po królowej Bonie. Wysiłki jego uwieńczone zostały niewielkim sukcesem: odzyskaniem części należnych sum i - nagrodzone biskupstwem poznańskim (1562). Konarski pośredniczył następnie w sporach między cesarzem Maksymilianem II a Janem Zygmuntem Zapolyą, a w 1570-1571 zabiegał u cesarza o poparcie stanowiska Polski wobec układów szwedzko-duńskich. Doświadczenie dyplomatyczne biskupa poznańskiego zaowocowało w czasie pierwszego bezkrólewia, gdy powierzono mu przewodniczenie poselstwu wysłanemu do Francji po Henryka Walezego.

                   Drugim interesującym dyplomatą tego okresu był syn bieckiego mieszczanina, Marcin Kromer. Karierę dyplomatyczną rozpoczął w służbie biskupa krakowskiego, później prymasa, Piotra Gamrata, którego reprezentował kilkakrotnie w Rzymie. Przy okazji załatwiał również zlecenia królewskie. W imieniu władcy po raz pierwszy wyruszył za granicę w 1547 r. do Wiednia. Rok później składał w imieniu Zygmunta Augusta obediencję papieżowi. Najdłużej przebywał Kromer przy dworze cesarskim. Kilka razy załatwiał w Wiedniu zlecenia królewskie, w latach 1558-1564 pełnił funkcję stałego przedstawiciela polskiego monarchy. Ostatnie jego misje - to pertraktacje z Danią i Szwecją w Rostocku i Szczecinie (1569-1570).

                  Jednoznacznej ocenie nie poddaje się natomiast działalność kardynała Stanisława Hozjusza. Jeden z najwybitniejszych teologów katolickich XVI stulecia, "ojców" ostatniej sesji Soboru Trydenckiego (1561-1563), rozpoczął swą karierę dyplomatyczną w 1549 r. od poselstwa do Pragi, Niderlandów i Wiednia, mającego na celu zawarcie sojuszu z Ferdynandem I Habsburgiem i potwierdzenie go przez cesarza Karola V. Misja biskupa chełmińskiego została uwieńczona sukcesem, a syn mieszczanina krakowskiego awansował wkrótce na biskupstwo warmińskie (1551). Hozjusz osiadł na pograniczu pruskim, gdzie pełnił funkcję stróża praw Korony wobec Prus Książęcych. Jego czujność i znajomość problemów pruskich zaowocowały zwłaszcza w ostatnich latach panowania księcia Albrechta, kiedy został "konsultantem" kolejnych posłów polskich wysyłanych do Królewca. Nie można jednak nazwać sukcesem przebiegu bezterminowego poselstwa do Rzymu, gdzie Hozjusz został wysłany w 1569 r. Głównym jego zadaniem miało być odzyskanie pieniędzy pożyczonych przez Bonę królowi Hiszpanii Filipowi II Habsburgowi. Kardynał warmiński nie miał jednak żadnych atutów ułatwiających pertraktacje z przedstawicielami Filipa, a śmierć Zygmunta Augusta (1573) i przeciągające się bezkrólewie dodatkowo osłabiły jego pozycję.Hozjusz jako jeden z nielicznych Polaków w XVI w. pełnił także misje dyplomatyczne z ramienia Stolicy Apostolskiej. Jego działalność jako nuncjusza w Wiedniu (1560-1561) nie spotkała się jednak z uznaniem współczesnych.

                   Niezależnie od poselstw Jagiellonowie starali się utrzymywać przy ważniejszych politycznie dworach ówczesnej Europy swych stałych przedstawicieli. Duchowni pełnili te funkcje w Stolicy Apostolskiej i Wiedniu. Poza wymienionymi już dyplomatami, za panowania Zygmunta Augusta w Rzymie rezydowali także Wojciech Siemikowski, Maciej Tarnawski i Jerzy z Tyczym, a przy dworze cesarskim - Franciszek Krasiński i Łukasz Podoski.
W sporach granicznych z sąsiadami na czele delegacji polskiej stał najczęściej biskup diecezji, na której terenie znajdował się sporny odcinek granicy. Z tej racji uczestniczyli w sądach biskup płocki Andrzej Noskowski (w 1549 - spór z Prusami Książęcymi) i biskup poznański Adam Konarski (1567 - spór z cesarstwem o przebieg granicy w pobliżu Wschowy).

góra strony




PROBLEMY ORGANIZACYJNE KOŚCIOŁA POLSKIEGO



                    Przegląd udziału duchowieństwa w pracach urzędów państwowych nie wyczerpuje jego poczynań w sprawach państwa. Przykładem działalności wewnątrzkościelnej, mającej jednak ogromne znaczenie dla całej Rzeczypospolitej, może być dążenie arcybiskupów gnieźnieńskich do utrzymania więzi z diecezjami znajdującymi się poza granicami kraju oraz do podporządkowania ich metropolii gnieźnieńskiej. Polskie prowincje kościelne obejmowały u progu XVI w. obszar znacznie większy niż ten, który pozostawał pod władzą królów polskich. Zwierzchnictwo kościelne Gniezna uznawały bowiem ziemie, które po okresie rozbicia dzielnicowego nie odnowiły związku z Krakowem: diecezja lubuska znajdująca się w obrębie Rzeszy Niemieckiej (Brandenburgia) i wrocławska wchodząca w skład królestwa czeskiego znajdującego się pod panowaniem Habsburgów austriackich. Prymasi starali się podtrzymać więzi łączące zagraniczne diecezje z macierzystą metropolią: zabiegali o utrzymanie jurysdykcji, zapraszali regularnie tamtejszych biskupów na synody i ingresy, oferowali swą pomoc i uczestnictwo w uroczystościach nadawania święceń i konsekrowania ordynariuszy. Kontakty jednak z upływem czasu rozluźniały się. Szybki postęp protestantyzmu sprawił, że po śmierci biskupa Jana Horneburga w 1555 r. katolicka diecezja lubuska przestała istnieć. Luterański margrabia brandenburski wprowadził na stolicę biskupią swego kandydata, a ten zaprowadził w całej diecezji nowy porządek religijny.

                   Na Śląsku diecezja katolicka utrzymała się, choć znacznie zmniejszyła się liczba podlegających jej parafii, a biskupi kontaktowali się z metropolią coraz rzadziej. W XVII w. za swych bezpośrednich zwierzchników biskupi ci uważali już wyłącznie papieży.

                    Inny problem stwarzały diecezje Prus Królewskich. Chełmno i Lidzbark (Warmia) przed pokojem toruńskim z 1466 r. podlegały arcybiskupstwu w Rydze. Włączenie Prus Królewskich do Polski sprawiło, że wyłonił się problem podległości Gnieznu diecezji warmińskiej i chełmińskiej. Biskupi pruscy skłaniali się ku koncepcji utrzymania związku z dawną metropolią lub bezpośredniego podporządkowania się Stolicy Apostolskiej. Uzyskaliby w ten sposób większą samodzielność i podnieśli swój prestiż. Przeciwnikami takiego rozwiązania byli polscy monarchowie, episkopat, a także świeccy członkowie rady. Arcybiskup Drzewicki ostrzegał w 1533 biskupa chełmińskiego Jana Dantyszka przed konsekwencjami odnowienia związku z Rygą. Kolejni prymasi starali się nakłonić biskupów Prus Królewskich do uczestniczenia w synodach prowincji gnieźnieńskiej i uznawania ich postanowień, co można by było interpretować jako uznanie zwierzchnictwa Gniezna. Biskupi warmińscy wytrwale podkreślali jednak, że przybywają na spotkania episkopatu polskiego tylko jako goście. Spór o podporządkowanie kościelne Warmii przetrwał do XVIII w.

góra strony
 



KOŚCIÓł POLSKI A REFORMACJA I EGZEKUCJA



                      Publiczna działalność członków episkopatu za ostatnich Jagiellonów łączy się z dwoma głównymi problemami epoki - reformacją i ruchem egzekucyjnym. Dziejom reformacji polskiej publiczno-państwowy wymiar nadają najpierw nieudane próby ograniczenia jej wpływów na drodze prawno-administracyjnej, następnie - walka różnowierców przeciw egzekwowaniu przez aparat państwowy wyroków sądów kościelnych w sprawach pro haeresi oraz ograniczenie przywilejów ekonomicznych Kościoła - opodatkowanie dochodów duchowieństwa (dziesięcin) i egzekwowanie obowiązku służby wojennej od sołtysów z dóbr kościelnych, w końcu - wspólna inicjatywa katolików i protestantów zwołania soboru narodowego dla uzgodnienia kontrowersji w sprawach religijnych.

                      Zdaniem prymasa Jana Łaskiego droga do utrzymania przez Kościół zagrożonej pozycji prowadziła przez umocnienie wewnętrznej organizacji, reformę obyczajów duchowieństwa oraz podniesienie poziomu wiedzy teologicznej kleru. Celowi temu służyć miały liczne synody diecezji i prowincji gnieźnieńskiej, zwoływane przed i po wystąpieniu Lutra. Inicjatywie Łaskiego przypisać można także edykty Zygmunta Starego z 1523 r. zakazujące sprowadzania do Polski książek luterańskich, a młodzieży nakazujące powrót ze studiów w Niemczech. Miały one służyć izolacji kraju od wpływów reformacji. Pozornie wydaje się, że cele te udało się osiągnąć. Do śmierci Zygmunta I w 1548 r. nie słychać bowiem w Polsce o znaczniejszych grupach przyznających się jednoznacznie do nowych poglądów religijnych. Pierwsze lata panowania Zygmunta Augusta przynoszą jednak tak wielką falę wystąpień zwolenników reformacji, że wydaje się niemożliwe, by nie znali oni wcześniej nauki Lutra czy Kalwina.

                      Różnice religijne i związany z nimi krytyczny stosunek do uprzywilejowanej pozycji ekonomicznej duchowieństwa katolickiego w sposób naturalny prowadziły do zatargów i zamieszek. Władca, pragnący nade wszystko utrzymać pokój wewnętrzny, wydał na prośby biskupów edykty przeciw heretykom (1550) i w obronie praw Kościoła (1557, 1565). Nie przynosiły one jednak oczekiwanych efektów, gdyż ani katolicy, ani protestanci nie tworzyli jednolitego frontu, lecz wiele zwalczających się ugrupowań, które wzajemnie torpedowały swe działania.
Pod naciskiem sejmu biskupi zawiesili w 1552 r. ostro krytykowane przez różnowierców sądownictwo w sprawach o wiarę. Na kolejnych sejmach prolongowali to specyficzne "zawieszenie broni" aż do 1563 r., kiedy to sejm pozbawił ustawowo sądy kościelne państwowej (starościńskiej) egzekucji wyroków, co odebrało im praktycznie skuteczność. Postanowienie to powtórzyła konstytucja z 1565 r. Ostatecznie spory o prawo do wyboru wyznania rozstrzygnęła konfederacja warszawska 1573 r., w której wszyscy "rozróżnieni w wierze" zrezygnowali z przemocy i zobowiązali się do przestrzegania między sobą pokoju religijnego. Postanowienia konfederacji włączone zostały następnie do artykułów henrykowskich, zaprzysięganych przez kolejnych władców Rzeczypospolitej.

                     Propozycja zwołania soboru narodowego (concilium nationale) pojawiła się na początku lat pięćdziesiątych, wobec braku uchwał przedłużającego się Soboru Trydenckiego. Projektodawcy sądzili, że sobór ten doprowadzi do ujednolicenia poglądów na sporne kwestie wiary, co dopomoże do zniesienia różnic w interpretacji praw Kościoła i uczyni bezprzedmiotowymi zatargi o sądy, egzekucje wyroków itd. Te dwa cele soboru narodowego: znalezienie wspólnej formuły wyznania wiary i doprowadzenie do ugody między stanami świeckim i duchownym - wyznaczały przez kilka lat kierunek wspólnych dążeń dużej części polskich różnowierców i katolików. Biskupi przyłączyli się do próśb przedkładanych Zygmuntowi Augustowi na sejmie przez posłów ziemskich w rok po nieudanym synodzie piotrkowskim 1554 r. Obwarowali jednak swą prośbę wieloma zastrzeżeniami i wnet wycofali się z niej. Idea soboru narodowego ostatecznie upadła w połowie lat sześćdziesiątych. Rozstrzygnął o jej dezaktualizacji przede wszystkim fakt, iż Zygmunt August przyjął na sejmie parczowskim 1564 r. księgę z uchwałami Soboru Trydenckiego i bezwarunkowo zaakceptował ich treść, co spotkało się nawet z niezadowoleniem episkopatu. Protestanci stracili zainteresowanie dla idei concilium nationale po sejmie 1565 r., który odsunął od nich zagrożenie sądami kościelnymi, pozbawiając je egzekucji starościńskiej. Biskupi z kolei musieli rozstać się z myślą o próbach porozumienia z przeciwnikami w Rzeczypospolitej, gdyż ustalenia dogmatyczne i dyscyplinarne Soboru Trydenckiego uniemożliwiały wchodzenie w jakiekolwiek układy z różnowiercami.

                     Paradoksem historii stał się fakt, że za "ojca" ruchu egzekucyjnego, który w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XVI w. pod hasłami "naprawy praw" walczył między innymi z Kościołem katolickim i walkę tę uwieńczył odebraniem sądom duchownym praw do państwowej egzekucji wyroków i opodatkowaniem dochodów duchowieństwa uzyskiwanych z dziesięcin, uznawany jest kapłan, Jan Łaski, kanclerz i prymas Polski.
 

                     Najwybitniejszą postacią okresu walk Kościoła polskiego o utrzymanie zagrożonych egzekucją przywilejów jest niewątpliwie Jakub Uchański, biskup chełmski, kujawski, prymas i arcybiskup gnieźnieński (1562-1581). Uchański wszedł do grona episkopatu w okresie szczególnie ostrych starć na forum sejmowym wokół egzekwowania przez aparat państwowy wyroków sądów kościelnych (1552). Wydaje się, że to jego wpływom należy przypisać złagodzenie ostrego kursu, którego symbolami stały się procesy wytaczane przez biskupa przemyskiego Jana Dziaduskiego Stanisławowi Orzechowskiemu i innym nie przestrzegającym praw kościelnych. Uchański, stały uczestnik sejmów, miarkował wówczas zwaśnione strony.
W latach sześćdziesiątych jako prymas okazał się godnym i kompetentnym przeciwnikiem egzekucjonistów w sporach sejmowych o utrzymanie uprawnień Kościoła katolickiego w Polsce, co wiązało się z rozróżnieniem zasięgu działania prawa powszechnego (ius commune) oraz przywilejów z tego prawa wyłączających. Uchański, choć nie uczęszczał nigdy na uniwersytety włoskie, a znajomość prawa wyniósł z Akademii Krakowskiej i - przede wszystkim z wieloletniej praktyki referendarskiej, uchodził w oczach współczesnych za jednego z najlepszych prawników polskich. Jego dyskusje sejmowe z bezwzględnymi, wobec atakowanych, przywódcami izby poselskiej zasługują niewątpliwie na zainteresowanie historyków myśli prawniczej.

                     Na sejmach lat sześćdziesiątych, na których Zygmunt August podjął realizację reform przedkładanych przez protestanckie w dużej części stronnictwo egzekucyjne, episkopat polski popierał monarchę i propozycje szlachty. Biskupi wotowali za przyjęciem reform mających na celu odzyskanie bezprawnie rozdanych i zastawionych dóbr królewskich, niezależnie od faktu, że prymas protestował i opuszczał obrady, gdy uchwalano na tym samym sejmie ograniczenie przywilejów Kościoła.

góra strony



 PODSUMOWANIE


                    W czasach Zygmunta Augusta senatorowie-biskupi kilkakrotnie znajdowali się w sytuacji wymagającej od nich wyboru pomiędzy przywilejami Kościoła polskiego a dobrem państwa. Decyzje na ogół nie budziły wątpliwości: duchowni rezygnowali z własnych uprawnień - sądownictwa w sprawach o wiarę, świeckiej egzekucji wyroków, pozwalali opodatkować swe dochody. Czasem musieli jednak publicznie jednoznacznie wypowiedzieć się w sprawach dotykających zarówno najistotniejszych problemów kraju, jak i podstawowych zasad doktrynalnych Kościoła, np. w kwestii małżeństw królewskich.
Podczas sejmu 1548 r. ujawniła się inspirowana przez królową Bonę, księcia Albrechta pruskiego i grono magnatów opozycja. Argumentem w sporze o zakres swobody decyzji monarchy stał się ujawniony związek Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną. Przeciwnicy monarchy uważali, że małżeństwo królewskie wymaga
uzyskania wcześniejszej zgody senatu. Poparła ich większość senatorów, opowiadając się przeciwko uznaniu małżeństwa władcy. Głos musieli zabrać także biskupi. Jedynie dwaj spośród nich - prymas Dzierzgowski i biskup przemyski Dziaduski - uznali, że można znaleźć przyczyny do unieważnienia małżeństwa. Pozostali, stojąc na stanowisku nierozerwalności związku, poparli władcę.
Drugą próbą stała się podniesiona na sejmie piotrkowskim 1565 r. i wznowiona rok później na lubelskim sprawa separacji Zygmunta Augusta i trzeciej jego żony Katarzyny Habsburżanki. Problem, który publicznie przedstawiono jako "niemieszkanie królewskie", w czasie konsultacji okazał się próbą podważenia przez monarchę legalności zawartego przed dwunastoma laty związku, czyli wstępem do unieważnienia go. W trakcie dyskusji sejmowych biskupi, pod wpływem nuncjusza Commendoniego, w imię przestrzegania norm katolickich, odmówili współdziałania w realizacji królewskich planów. Stanowisko takie poparli wszyscy członkowie episkopatu, nawet ci, którzy wcześniej akceptowali królewskie zamiary rozłączenia się z małżonką, a przynajmniej nie protestowali przeciwko nim. Sprawa ta precyzyjnie wyznaczyła granice poparcia udzielanego przez episkopat monarsze - określiło je prawo kanoniczne wraz z zawartym w nim zapisem o nierozerwalności małżeństwa.
Aktywność publiczna duchowieństwa katolickiego w czasach ostatnich Jagiellonów nie wyczerpywała się w działalności państwowej. W trosce o stworzenie bardziej plastycznego obrazu XVI-wiecznej rzeczywistości należy, jak się wydaje, zwrócić uwagę Czytelnika na co najmniej trzy inne, pominięte w artykule, obszary oddziaływania duchownych. Pierwszym z nich było szkolnictwo, drugim - mecenat, z którego korzystali artyści (literaci, malarze, architekci) i naukowcy, trzecim - działalność własna, artystyczna literacka, publicystyczna i naukowa duchownych.
Od średniowiecza kształcenie młodzieży należało do najważniejszych powinności kleru. Duchowni prowadzili szkoły parafialne, katedralne i klasztorne. Biskup krakowski był z urzędu kanclerzem Akademii, jej opiekunem i sędzią społeczności uniwersyteckiej. Inni
biskupi zakładali i finansowali szkoły półwyższe - kolegia. Świadectwem humanistycznych ambicji i renesansowego gestu biskupa Jana Lubrańskiego, korespondenta i współpracownika najsłynniejszego z drukarzy epoki, Alda Manucjuszal8, jest otwarte w 1519 r. w Poznaniu kolegium opiewane przez wychowanka szkoły, łacińskiego poetę Klemensa Janickiego. W drugiej połowie stulecia fundowane przez biskupów kolegia zakładają i prowadzą jezuici w Braniewie (fundacja biskupa warmińskiego Hozjusza, 1564), w Pułtusku (fundacja biskupa płockiego Noskowskiego, 1565), w Poznaniu (fundacja biskupa Konarskiego, 1570).
Duchowni nie tylko ułatwiali utalentowanym młodym ludziom zdobycie wykształcenia i karierę (np. kapelan królewski, poeta Stanisław Kleryka - swemu siostrzeńcowi Łukaszowi Górnickiemu, biskup warmiński Łukasz Watzenrode - krewniakowi Mikołajowi Kopernikowi, biskup Piotr Tomicki - poecie Klemensowi Janickiemu), ale także gościli ich na swych dworach, nagradzali za udane dzieła, zachęcali do dalszych wysiłków. Biskupi troszczyli się także o budowę, rozbudowę i konserwację świątyń, ich wystrój i wyposażenie. Finansowali inwestycje, sprowadzali fachowców, popierali nowe, znane z zagranicznych podróży rozwiązania.
                       Do zobrazowania trzeciej formy działalności duchownych wystarczą nazwiska: Stanisława Samostrzelnika, cystersa z Mogiły, autora niezwykle cennych miniatur do ksiąg religijnych rodziny królewskiej i biskupa Tomickiego oraz w Liber geneseos Szydłowieckich; Bernarda Wapowskiego, kanonika krakowskiego, autora pierwszych map wschodniej Europy i Polski wydanych w Krakowie (1526); Jana Dymitra Sobkowskiego, autora dialogów i pism politycznych z pierwszych bezkrólewi, późniejszego arcybiskupa lwowskiego; Jana Dantyszka i Andrzeja Krzyckiego, biskupów, poetów łacińskich; Marcina Kromera - historyka i literata; Mikołaja Kopernika - ekonomisty i astronoma, oraz wielu innych. Bez umiejętności, pasji, zrozumienia duchownych dla twórczości artystycznej i aktywności intelektualnej zapewne nie nazywalibyśmy dziś XVI wieku Wiekiem Złotym, ani dla naszej kultury, ani dla tradycji parlamentarnych.

góra strony



 

Jasienica

źródła

pliki

linki

banery

kontakt