RZECZPOSPOLITA OBOJGA NARODÓW

 

kalendarium

Królowie

Mapy

Magnaci i wodzowie

sejmy

szlachta

Miasta i mieszczanie

Religia

Unia

Bitwy

Historia

Świat

Wydarzenia

Ciekawostki

akty dokumenty przywileje

SEJM I PRAWO W DAWNEJ POLSCE

 



PRAWA KORONNE   - przegląd ważniejszych aktów prawnych, jakie ukształtowały model Rzeczypospolitej

SEJM - w czasach złotego wieku

POLITYCZNA SPUŚCIZNA ZŁOTEGO WIEKU

    


      Prawa Koronne

  Podstawowy zrąb praw dawnej Polski uformował się za panowania Kazimierza Wielkiego, Ludwika Węgierskiego, Władysława Jagiełły, Kazimierza Jagiellończyka oraz jego synów - Jana Olbrachta i Aleksandra. Ów ciąg ustawodawstwa rozpoczęły w połowie XIV wieku układy sukcesyjne z Andegawenami i kodyfikacja praw dokonana przez ostatniego Piasta, a zakończyło słynne „Nihil novi” (Konstytucja) z 1505 r., oddając stanowienie prawa w ręce sejmu wraz z królem. Tak powstało trwałe rusztowanie ustroju państwa.

           Późniejsze prawodawstwo, choć obfite i w pewnych sytuacjach również twórcze, musiało dostosowywać się do zastanych kształtów i w nie się wpasowywać. W rzeczy samej legislacja następnych epok objaśniała, uzupełniała i rozwijała odziedziczony zasób praw, natomiast nie naruszała ich ducha, z którego się wywodziła.
W skład zasobu prawnego dawnej Rzeczypospolitej - Królestwa Polskiego - wchodziły akty o różnym charakterze formalnym, różnej randze znaczeniowej i różnym zasięgu adresatów.

          Początkowo dominowała forma przywileju, to jest aktu monarchy, którym zwalniał on od konkretnych zobowiązań wobec tronu określone podmioty - osobę, grono osób, miasto czy obszar terytorialny, nadając zarazem tym podmiotom pewne uprawnienia, jak własność ziemi, przywilej lokacyjny na osadzenie wsi lub miasta, libertacje (zwolnienia) podatkowe, koncesje handlowe i inne. Przedstawiciele stanu rycerskiego otrzymywali na mocy indywidualnych „nadań" ziemię oraz równocześnie przywilej zwany immunitetem, przyznawany także instytucjom kościelnym i wspólnotom religijnym. Immunitet, w dalszym ciągu bliżej omawiany, odegrał ogromną rolę w rozwoju stosunków społecznych, ustrojowych i politycznych.

          Przywileje nadawane przez monarchów rycerstwu z wymienionej w dokumencie ziemi, województwa czy innego obszaru skłaniały zazwyczaj do występowania o uzyskanie podobnych uprawnień i w innych rejonach, a w ostatecznym efekcie - w całym kraju. Odrębne przywileje z 1454 r. zostały następnie potwierdzone jako ujednolicony dla całego kraju tekst. Generalny charakter miały natomiast od początku układ budziński i pakty koszyckie.
Obok określenia „przywilej" pojawiał się równolegle bardziej ścisły termin „statut". Od czasu ustabilizowania się sejmu nazywano „konstytucją" każdą ustawę i w tym też znaczeniu (odmiennym od współczesnego, zarezerwowanego dla ustawy „zasadniczej")

          Spośród aktów prawnych o charakterze państwowym najszerszy zakres posiadały ogólne potwierdzenia praw królestwa, czyli „konfirmacje" wystawiane przez kandydatów do tronu polskiego, elektów przed koronacją oraz koronowanych monarchów. Utrzymywały one w mocy dotychczasowe prawa, dodając z reguły nowe zapisy: powstałe za panowania ostatniego monarchy lub przedłożone nowemu władcy jako pretendentowi i przez niego zaakceptowane. Formułę potwierdzenia istniejących praw zawierały ponadto prawie wszystkie akty prawne o charakterze ogólnym.
Konfirmacje odnosiły się najczęściej do „wszystkich mieszkańców królestwa", „jakiegokolwiek stanu". Toteż gdy izba poselska zakwestionowała, na sejmie z 1543 r., pewne uprawnienia handlowe większych miast, Zygmunt oświadczył, że nie chce ani nie może naruszać zaprzysiężonych uprzednio przywilejów. Podczas długotrwałych walk o egzekucję praw, toczonych w XVI w. między obozem szlacheckim a monarchami, ujawniły się różnice w rozumieniu „prawa". Egzekucjoniści uznawali bowiem nadrzędność prawa powszechnego - ius commune - nad przywilejami jednostkowymi dla osób, instytucji czy miast.

          Prawo powszechne akceptowało przodującą w państwie pozycję szlachty, co przyznał w swej konfirmacji Zygmunt August:

Iż stan rycerski przodek ma w Koronie tej, nie ma być żaden w Radzie naszej [królewskiej], jeno z rycerskiego narodu, tak duchowny, jako i świecki"

           Chodziło w tym wypadku o powoływanie senatorów. Społeczeństwa ówczesne nie były jednakże egalitarne i wysokie miejsce szlachty polskiej w układach sił społecznych nie stanowiło zjawiska zadziwiającego. Istotne natomiast jest pytanie, jak dalece priorytet stanu rycersko-ziemiańskiego naruszał interesy innych stanów. I drugie pytanie: jak się miały uprawnienia tego stanu do racji stanu państwa.

           Zapytajmy więc, czy umowy pomiędzy władcami a poddanymi należącymi do stanu szlacheckiego zmierzały wyłącznie do podnoszenia coraz wyżej poprzeczki wymagań stawianych przez przodującą grupę społeczną?
Otóż trzeba wyraźnie powiedzieć, że w kolejnych zapisach statutów, które utworzyły zarys ustrojowy, zdecydowanie obecna była racja stanu. Tak więc żądano konsekwentnie, poczynając od paktów koszyckich, aby panujący zachowywali nieumniejszone terytorium państwa i dokładali starań o odzyskanie obszarów utraconych przez „Koronę Królestwa Polskiego". Postulat był uzasadniony tym bardziej, że zarówno Andegawenowie, jak Jagiellonowie władali także w krajach ościennych, o długiej linii granicznej z Polską. Życie potwierdziło słuszność tych asekuracji już na przykładzie Ludwika. Obsadził on Ruś halicką węgierskimi starostami i odzyskała ją dopiero Jadwiga, gdy jako królowa polska wyprawiła się na sporny obszar (1387).

         Ze sprawą bezpieczeństwa i całości królestwa wiązał się bezpośrednio powtarzany regularnie zapis o powierzaniu stanowisk starostów grodowych jedynie Polakom. Chodziło tu zarówno o kontrolę nad warowniami, z urzędu powierzanymi pieczy starostów, jak i o cały szeroki zakres ich działania urzędowego jako „ramienia królewskiego" - o sądownictwo, zarząd lokalny, obowiązki typu policyjnego, egzekwowanie wyroków i inne zadania. Gwarancja ta wystąpiła po raz pierwszy w paktach koszyckich i była zrozumiała jako asekuracja przed napływem starostów-cudzoziemców, po uciążliwych dla ludności doświadczeniach z okresu zarządu starostów czeskich pod rządami Przemyślidów, Wacławów II i III.

       Wiele uwagi poświęciło ustawodawstwo sprawom urzędników ziemskich, zwłaszcza wojewodów, kasztelanów i osób związanych z sądami powszechnymi (ziemskimi). Podstawowe wymogi zawarł już przywilej koszycki: urzędy ziemskie miały być nadawane dożywotnio - przy wyłączeniu cudzoziemców - jedynie mieszkańcom tych ziem, na których terenie znajdował się dany urząd. Późniejsze statuty formułowały tu odpowiednio wymóg „osiadłości", czyli konieczności posiadania dziedzicznej własności ziemskiej na obszarze podległym jurysdykcji urzędnika. Szlachta postulowała ponadto, by interpretować osiadłość urzędnika nie tylko jako obowiązek posiadania przez niego posesji, ale też stałego pobytu (rezydencji) w miejscu, w którym pełnił on swój urząd. Chodziło bowiem o sprawne funkcjonowanie urzędu, a także o to, aby urzędnik był osobą dobrze znaną miejscowym. Formalnie jednak zwyciężyła zasada „posesji" nad zasadą „rezydencji".

          Nieprzestrzeganie wymogu osiadłości wywoływało ustawiczne protesty szlacheckie. Ich rezultatem stawały się wciąż powtarzane konstytucje, nakazujące respektowanie prawa, co świadczy, iż było ono omijane. Sprawa osiadłości i rezydowania urzędników należała do najczęściej podnoszonych żądań ruchu egzekucyjnego. Do obowiązków wojewodów zaliczono przeprowadzanie w miastach kontroli miar, wag i cen (dla zapobieżenia inflacji). I ten wymóg, systematycznie zaniedbywany, stał się jednym z haseł egzekucji praw. Już na przełomie XV i XVI w. stan rycerski obserwował nadmierne bogacenie się wysokich urzędników. Piastowali oni często, obok stanowisk ministerialnych, najwyższe urzędy ziemskie i czerpali dochody z obu źródeł, przy oczywistym zaniedbaniu którejś z pełnionych teoretycznie powinności urzędowych.

          Konstytucja z 1504 r. zakazała więc zajmowania równocześnie stanowisk kanclerskich i wojewodzińskich (kasztelańskich) na wyższych szczeblach hierarchii tych urzędów (wojewodowie i kasztelanowie: krakowski, brzesko-kujawski, poznański i płocki). Ograniczenie to - incompati bilitas - objęło odpowiednio najbogatsze diecezje, biskupi sprawowali bowiem również urzędy kanclerskie. Rygory te bywały często łamane i stąd program egzekucji praw zawarł hasła ich ścisłego przestrzegania.

          Przytoczone wyżej ograniczenia prawne, dotyczące powoływania na stanowiska państwowe i urzędy ziemskie, powstały pod naciskami szlachty na monarchów. Nie wykazują one tendencji do dominowania stanu rycerskiego ani też nie godzą w interesy innych stanów czy monarchy. Przeciwnie - zabiegi szerokich kręgów szlacheckich o wprowadzenie owych ustaw, a następnie domaganie się ich egzekwowania, czego królowie zaniedbywali, świadczyły o rozwiniętym poczuciu realizmu i zmyśle politycznym. Był to wyraz troski o prawidłowe działanie urzędów, czemu nie mogło służyć ani nadawanie ich osobom spoza terenu działania urzędu, ani skupianie w jednym ręku więcej niż jednego stanowiska.
Postulaty usprawnienia administracji i sądownictwa w żaden sposób nie osłabiały pozycji królewskiej, lecz odwrotnie - zmierzały do wzmocnienia i uporządkowania działań monarszego aparatu władzy. Fakt, że odpowiednie zapisy prawa nie były następnie realizowane w praktyce, dowodził słabości tych z Jagiellonów, którzy opierali się w swych rządach na elitach dostojniejszych i magnackich, dopuszczając do ich nadmiernego znaczenia i bogacenia się kosztem skarbu koronnego. Ta ostatnia kwestia dała o sobie wyraźnie znać już pod rządami Władysława III. Młody władca zapożyczał się często pod zastaw dóbr domeny monarszej. Pod naciskiem zaniepokojonych poddanych wydał król w 1440 r. statut o niezastawianiu dóbr wielkorządów krakowskich - ogromnego kompleksu królewszczyzn uważanego za źródło wyżywienia panującego i jego dworu.

          Statuty opocko-nieszawskie zabroniły zastawiania dóbr uposażających starostwa grodowe, czyli sądowe, co zostało następnie rozszerzone na kompleksy domeny ziemi sandomierskiej. W 1504 r. został wreszcie ogłoszony słynny „statut Aleksandra". Był to zakaz zastawiania królewszczyzn bez zgody senatu, wyrażonej na sejmie. Zakazem zostało też objęte rozdawnictwo tych dóbr w darowiznę. Niestosowanie się do owych ograniczeń wywoływało silne sprzeciwy opinii szlacheckiej, z czasem włączone w hasła egzekucji praw. Nieprawidłowa gospodarka królewszczyznami wiązała się z koniecznością opodatkowywania społeczeństwa, co wymagało zgody szlachty. Problem ten był przedstawiany najczęściej przez historyków w powiązaniu z tezą, iż przyznane paktami koszyckimi uwolnienie polskiego stanu rycerskiego od obowiązku podatkowego legło u podstaw procesu osłabiania struktur władzy i sprawności funkcjonowania państwa. Rozumowanie takie pomija niepodważalny fakt stosowania powszechnie w Europie średniowiecznej zasady:

„to, co dotyczy wszystkich [poddanych], winno być przez nich aprobowane".

          Ten zapis prawa justyniańskiego został odniesiony w praktyce przede wszystkim do decyzji o nakładaniu podatków. Wsparty autorytetem ojców Kościoła znalazł praktyczny wyraz w zwyczaju odwoływania się przez panujących do stanów o przyznanie podatku. „Bo z reguły w średniowieczu uznawano podatki za coś nadzwyczajnego, za koło ratunkowe dla króla w razie wyjątkowej potrzeby lub za rezultat złego rządu i despotycznej presji. Poza tradycyjnymi daninami wszelkie nadzwyczajne podatki król albo wyprasza, albo wymusza.

        Podobnie szeroki zasięg europejski miała zasada nienaruszalności dóbr domeny monarszej, traktowana jako „prawo fundamentalne" we Francji, szanowana w Niemczech, Czechach, na Węgrzech i gdzie indziej. Społeczeństwa bowiem broniły się przed podatkami przekonaniem, że

po to są ustanowione dochody z królewskich domen, by z nich królowie pokrywali wydatki i wstrzymywali się od łupienia poddanych"

        (Tomasz z Akwinu, którego myśl podjął i rozwinął w Polsce kanonik Stanisław Zaborowski)9. Zasady te, ustawicznie już w średniowieczu naruszane, tym bardziej nie były przestrzegane przez państwa nowożytne. Stąd pojawiały się potrzeby uchwalania podatków.

        Kodyfikacja praw Kazimierza Wielkiego nawiązywała jednoznacznie do obowiązku uczestnictwa w wojnach „rycerzy i szlachty" (powszechnie poza granicami Polski przyjętego), wraz z uzasadnieniem, że są oni właścicielami dóbr „wolnych", nadanych na prawie rycerskim i nie obciążonych jakimikolwiek podatkami. Podobnie pakty koszyckie podkreślały obowiązek służby wojennej szlachty dla odparcia wrogów królestwa z uwagi na uwolnienie jej od podatków.

        Później, gdy pospolite ruszenie okazywało się już mało przydatne, a zachodziła konieczność utrzymywania stałej formacji zbrojnej dla osłony granic południowo-wschodnich, zagrożonych ustawicznie przez Tatarów i czasami przez Mołdawiam królowie domagali się od szlachty uchwał podatkowych. Argumentowali realiami ponoszeniem kosztów na zaciągi zbrojne. Żądania te najczęściej uwzględniano podejmując na sejmach uchwały podatkowe. Taka była systematyczna praktyka pod rządami Zygmunta I. Jednakże osobiste obciążenie szlachty podatkiem (zwanym „poborem") nie było brane pod uwagę: podatek uiszczały stany plebejskie - chłopi i mieszczanie. Troskliwy o sprawiedliwość król Zygmunt przeforsował kilkakrotnie uchwały rozkładające podatek po połowie: na właściciela dóbr i na ludność należącej do niego wsi.

        Opodatkowanie osobiste szlachta jednakże odrzucała, jakkolwiek na sejmach rozważano ujemne skutki obciążenia gospodarstw chłopskich. Niekiedy deklarowano zamiar udziału w ponoszeniu przez rolników odpowiednich ciężarów. Nie chciano jednak gwarantować ustawą takiej możliwości. Sprawę tę rozwiązało, w rozumieniu szlachty, przeniesienie połowy opodatkowania na dochody duchowieństwa z dziesięcin.

       Precedensową uchwałę w tej kwestii podjął sejm w 1563 r. Od tej pory proporcjonalnie zmalały chłopskie ciężary podatkowe. Innego rodzaju komplikacje powstały wobec żądań ruchu egzekucyjnego, aby odzyskać dla skarbu koronnego zastawione i w inny sposób rozproszone królewszczyzny; wiele z nich królowie rozdarowali lub nadali w lenno, czy nawet potajemnie sprzedali wbrew zakazowi prawa z 1504 r. Egzekucjoniści powoływali się na statuty z 1454 r., które mówiły o przeznaczeniu dóbr koronnych nie tylko na potrzeby osobiste króla, lecz i na cele obronności. Twierdzili, że odbudowa domeny monarszej pozwoli na rezygnację z uchwał podatkowych. Nie była to specyfika polska, o czym wiemy z cytowanej wyżej wypowiedzi Tomasza z Akwinu. Podobnie też Francuzi pod koniec XVI w. sprzeciwiali się żarliwie wyprzedaży obciążonych długami dóbr korony z obawy, iż będą w przyszłości zmuszeni do zwiększonych podatków'.

      W Polsce spór o królewszczyzny i podatki zakończył się w latach sześćdziesiątych XVI w. sukcesem egzekucjonistów. W wyniku tego powstało wojsko kwarciane, finansowane z czwartej części dochodów netto domeny monarszej. Niezależnie jednak od tego sejmy podejmowały systematycznie uchwały podatkowe na cele militarne w dotychczasowym trybie, czego wymagały wojny końca XVI i całego prawie XVII w.

        Za panowania Władysława Jagiełły powstały dużej wagi akty prawne, które współczesnym językiem określilibyśmy jako prawa człowieka i obywatela.

       Statuty Czerwińskie z 1422 r. zabroniły konfiskaty majątku bez wyroku sądowego; statuty jedlneńskie i krakowskie (1430, 1433) uznały niedopuszczalność aresztowania bez takiegoż wyroku. W obydwu wypadkach odbiorcą tych niewątpliwych dobrodziejstw prawa była tylko szlachta posiadająca ziemię - „osiadła" (niezależnie od stanu zamożności). Własność mogła tu dotyczyć zarówno ogromnego kompleksu dóbr wielkopańskich, jak i mienia szlachcica zagrodowego, które nie przekraczało jednego łana uprawy rolniczej. Przywilej osłaniał więc szeroki ogół rycersko-ziemiański, w tym kręgi najuboższych, przed działaniami pozaprawnymi możniejszych, nadużywających swego urzędu lub wywierających wpływy na urząd. Dopuszczalność zatrzymania sprawcy przestępstwa kryminalnego bez uprzedniego procesu była możliwa jedynie w razie schwytania winnego na gorącym uczynku.

         Przynoszący przodkom zaszczyt przywilej Neminem captivabimus wyprzedził swój angielski odpowiednik o 250 lat. Zawężenie dobrodziejstwa tego prawa do jednej tylko grupy społecznej trzeba oceniać na tle uwarunkowań czasu (niewątpliwa „wczesność" historyczna) i całokształtu stosunków panujących w Europie - w państwach rządzonych przez monarchów nie zobowiązanych do oglądania się na prawo. Należy także uwzględnić odmienną zupełnie sytuację prawną ludności plebejskiej w Polsce. Zarówno miasta, jak i wsie rządziły się odrębnym sądownictwem. Oparte na wzorach prawa zachodnioeuropejskiego, zwłaszcza niemieckiego, było ono w miastach zorganizowane na zasadach dużej autonomii. Podlegało natomiast zwierzchności właściciela wsi, gdy chodzi o ludność wiejską.

          Zagwarantowanie nienaruszalności mienia szlacheckiego wywodziło się zapewne ze świadomości istnienia ujemnych zaszłości. Są one niewątpliwe dla rządów Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego. Kazimierz dążył do scalenia majątku książęcego i królewskiego, zdezintegrowanego w epoce rozbicia dzielnicowego. Przystąpił zatem do przywracania koronie dóbr, których aktualni posiadacze nie mogli udowodnić swych tytułów własności. Działo się tak z dwu powodów. W ciągu długiego okresu niestabilności państwa łatwo było utracić właściwe dokumenty. Po wtóre - własność szlachecka rodziła się nie tylko z nadań panujących, ale również inną drogą - poprzez liczne transakcje majątkowe, jak spadki, zamiany, sprzedaże. Przypuszczalnie operacje te, realizowane w pełnym świetle, wobec żyjących świadków - sąsiadów czy krewnych - niekoniecznie były dokumentowane na piśmie. Istniała także forma nabywania własności drogą okupacji. Mogła ona mieć rację bytu w odniesieniu do licznych jeszcze w XIII w. obszarów nie zagospodarowanych, położonych peryferyjnie i ogólnie nie objętych kontrolą zarządu ze strony panującego.
Przeprowadzana przez króla Kazimierza akcja spotkała się z ostrymi sprzeciwami, także zorganizowanymi być może jako konfederacje. Mimo swej zdecydowanej zazwyczaj postawy król ustąpił pod naciskami opinii i zamieścił w kodyfikacji praw postanowienie o ważności posiadania przy drugim spadkobraniu - nawet bez dokumentów nadawczych. Postanowienie uwzględniało zwłaszcza prawa rycerzy- poległych w walkach lub w nich uczestniczących. Ludwik zastał szereg procesów o tytuły własności nie rozstrzygniętych i jakoby nie kwapił się do decyzji na rzecz upominających się o zwrot przejętych  przez wuja na skarb państwa majątków szlacheckich.

         Nasuwa się pytanie, jak sprawy te przedstawiały się za Jagiełły. Stan szlachecki wywierał na króla szczególnie silne naciski, dążąc do uzyskania potwierdzenia ogółu przywilejów, a wśród nich - dotyczących nienaruszalności mienia i nietykalności osobistej. Jak wiadomo, Jagiełło długo się sprzeciwiał. Być może, udzielenie gwarancji własnościowych wymagało przełamania oporów monarchy, przyzwyczajonego do występującej w Wielkim Księstwie Litewskim ograniczonej własności ziemi bojarskiej, pochodzącej z nadań wielkich książąt.

        Istotne znaczenie w dziedzinie praw obywatelskich miały statuty Czerwińskie i warckie Jagiełły z lat 1422 i 1423, dzięki zagwarantowaniu niezawisłości sądownictwa ziemskiego od starosty; nie mógł on odtąd pełnić także urzędu sędziego ziemskiego, a podległy mu zakres wymiaru sprawiedliwości miał obejmować jedynie cztery rodzaje przestępstw kryminalnych. Były to: napad na drodze, podpalenie, zgwałcenie i najazd na dom.
Jeżeli dodamy, że w tym samym orientacyjnie okresie wykształcał się drogą praktyki zwyczaj obierania na sejmikach czterech kandydatów na, urzędy sędziego lub podsędka oraz przedstawiania ich królowi, który jednego spośród elektów nominował, uzyskamy dopełnienie obrazu przemian w wymiarze sprawiedliwości. Obok sądownictwa starościńskiego rozwijało się samorządowe sądownictwo ziemskie o charakterze stanowym - szlacheckim. System ten dawał możliwości obioru na urzędy sądowe odpowiednich osób, obdarzanych zaufaniem ogółu do ich umiejętności i uczciwości.

        Najwyższym sędzią był król, do którego odwoływano się od wyrok ów sądów wszystkich instancji i rodzajów. W XVI w. sądy królewskie odbywały się na sejmach, a senatorowie towarzyszyli królowi z głosem doradczym, jako tzw. asesorowie. Przeciążenie tych sądów i fizyczna niewydolność monarchów, by sprostać regularnemu
wymiarowi sprawiedliwości, przyczyniły się do powstania Trybunału Koronnego.

       Powołany do życia konstytucją z 1578 r. stał się Trybunał najwyższą instancją dla większości spraw. Sądzili w nim deputaci - przedstawiciele szlachty, obierani na specjalnych sejmikach zwanych deputackimi.
Król pozostawał nadal najwyższym sędzią w sprawach o zdradę stanu oraz przestępstwa, za które groziła szlachcie kara śmierci, więzienia, utraty czci (infamii) i mienia oraz banicji, czyli przymusowego opuszczenia kraju, a także dla wykroczeń urzędników.

       W dziedzinie praw obywatelskich stanu rycerskiego zasadnicze znaczenie miały statuty opocko-nieszawskie z 1454 r. Zapis gwarantujący, że król nie wyda nowych ustaw ani nie zwoła pospolitego ruszenia bez wiedzy sejmików ziemskich, otworzył szlachcie nowe, szerokie możliwości działania: wpływ na tworzenie prawa i na decyzje - pośrednio - o wojnie i pokoju.

         W zestawieniu ze statutami epoki Jagiełły był to poważny krok naprzód. Oznaczał przejście od zabiegów o zabezpieczenie się przed ewentualną samowolą monarchy do roli współdecydenta w dwu podstawowych materiach natury politycznej. Był to zarazem pierwszy duży sukces idei egalitaryzmu szlacheckiego - poświadczenie równoprawności całego stanu, co wyrażało się praktycznie w przyznaniu nadawanych uprawnień sejmikom, a nie sejmowi walnemu, zdominowanemu ówcześnie przez elitę dostojniczą. W ciągu XV stulecia rozwijały się bowiem i wzbogacały formy funkcjonowania zgromadzeń stanowych. Ogólnopolskie pełniły zadania sejmu walnego, który jednakże nie miał początkowo w swym składzie regularnie obieranej reprezentacji poselskiej, jakkolwiek doraźnie zdarzało się, że ziemie delegowały swych reprezentantów. Ów wczesny sejm podporządkowywał się z reguły radzie królewskiej - „panom radom", a więc zgromadzeniu najwyższych urzędników korony i ziem. Właściwe obrady toczyły się tylko w tym gronie, czasami nadto ograniczanym do węższego kręgu wyżej postawionych i bardziej zaufanych. Rycerstwo wypowiadało się następnie zbiorowo - udzielając poparcia postanowieniom rady lub przeciw nim protestując.
Statuty opocko-nieszawskie odegrały swą dziejową rolę, wprowadzając całą „powszechność" szlachecką na scenę polityczną. Jednakże dobrodziejstwo nowego zapisu prawnego okazało się wkrótce trudne do realizacji, i to tak dla szlachty, jak i dla monarchy. Odwoływanie się do opinii poszczególnych sejmików w pilnych sprawach nie mogło być skuteczne. Przeszkodę w porozumieniu stanowiły odległości, a oczywiste różnice zdań wymagające dyskusji i uzgodnień nie były na dystans możliwe.

             Dalszy rozwój struktur parlamentarnych musiał więc doprowadzić do nieuniknionych przeobrażeń. Wynikły one z przystosowania dotychczasowych form zgromadzeń stanowych do potrzeb życia. Konieczność podejmowania jednorazowo decyzji ogólnopolskich utwierdziła pozycję sejmu walnego jako instytucji działającej w sposób systematyczny. Przyznanie z kolei sejmikom prawa wypowiadania się na temat tworzenia prawa i powoływania pospolitego ruszenia zmusiło do ustabilizowania dotąd doraźnie się pojawiającego obioru posłów z ziem i województw. Nie bez znaczenia było też zapewne oddziaływanie wzorów obcych - doświadczeń państw o rozwiniętym już systemie przedstawicielskim. Wchodziły tu przede wszystkim w rachubę doświadczenia węgierskie, znane niewątpliwie w Polsce dzięki częstym kontaktom między panującymi i ich dworami. Pod rządami współczesnego Jagielle Zygmunta Luksemburga został opisany prawem system obierania posłów na sejm przez komitaty, to jest okręgi terytorialne odpowiadające polskiej ziem

                 W drugiej połowie XV w. ugruntowywał się w Polsce coraz silniej system reprezentacji poselskiej na sejm walny, by pod koniec tego stulecia przybrać już charakter jednoznaczny. Symbolicznie przyjmowaną datę roku 1493 - obrady sejmu piotrkowskiego pod berłem Jana Olbrachta, niektóre relacje źródłowe przesuwają o 25 lat wstecz, o czym mowa dalej.

              Przeniesienie punktu ciężkości decyzji parlamentarnych z sejmików na sejm walny przyczyniło się niewątpliwie do wydania ustawy Nihil novi (1505), ustalającej, że nowe prawa powstawać mogą tylko na sejmie; było to faktycznie równoznaczne z przekazaniem sejmowi uprawnienia przyznanego sejmikom w 1454 r., z tym iż nowy zapis określał już wyraźnie ustawodawców: króla, senatorów i posłów ziemskich. Król pozostawał tym, który ustawy wydaje, lecz mógł to czynić jedynie za zgodą obu izb sejmowych.

            Tak bowiem już na przełomie XV i XVI stulecia ukształtował się sejm. Składał się z trzech „sejmujących stanów"- króla, senatu, czyli rady królewskiej, oraz izby poselskiej złożonej z obranych na sejmikach reprezentantów województw bądź ziem.

            Ten zwięzły przegląd ważniejszych aktów prawnych, jakie ukształtowały model Rzeczypospolitej na prawie trzy następne wieki, nasuwa istotne pytanie o miejsce przypadające monarsze w tej konstrukcji ustrojowej. Urzędowi królewskiemu ustawodawstwo (nie tylko polskie, ale i europejskie) poświęcało niewiele zapisów. Zapisy te często miały charakter pośredni, gdyż bezpośrednio dotyczyły tych, którzy uzyskiwali konkretne prawa. Otrzymywali je najczęściej jako ekscepcje z zasobu prawnego służącego dotąd panującemu. Zachodziła tu praktycznie sytuacja podobna do występującej przy rozdawnictwie ziemi przez średniowiecznego władcę. Rozdając ziemię król czy książę umniejszał oczywiście obszar własności tronowej. Dokonywał jednakże aktów darowizny na rzecz rycerstwa i Kościoła ze świadomością celowości tych działań. Odpłacał się tą drogą za wierną służbę koronie i zapewniał ją na przyszłość sobie i sukcesorom. Ponadto obszary ugorów, nieużytków, nieprzejezdnych, nie wykorzystanych puszcz stawały się obiektem zagospodarowania i pokrywały się z czasem siecią osiedli, dróg i mostów. Monarcha nie był w stanie dokonać takiego dzieła we własnym zakresie.

           Tak jak w przeszłości ziemia na obszarze całego państwa stanowiła teoretycznie majątek władcy, podobnie „dobrem" panującego we wczesnośredniowiecznej monarchii patrymonialnej było prawo jego tworzenie i regulowanie nim stosunków społecznych. Później jednakże, w monarchii stanowej, nieograniczona zwierzchność króla nad prawodawstwem poczęła się kurczyć na rzecz społeczeństwa.

          Również królowie polscy przekazywali stopniowo społeczeństwu, a przede wszystkim stanowi rycerskiemu, określone składniki ze swego władztwa nad prawem. Pozostali natomiast nadal współtwórcami ustaw w sejmie i zwierzchnikami wymiaru sprawiedliwości. Pozycja najwyższego sędziego podnosiła wydatnie autorytet Jagiellonów i według opinii współczesnych uosabiała rdzeń ich władzy. Życie wykazało wszakże ułomność tej odwiecznej tradycji, w miarę upływu czasu coraz bardziej nierealnej. Stefan Batory, choć nie bez oporów, podzielił  mandat zwierzchności nad sądownictwem ze szlacheckim Trybunałem.

          Szczególnie wzmacniały stanowisko króla jego prerogatywy nominacyjne: powoływanie urzędników wszystkich szczebli, od wojewody do cześnika czy stolnika i od kanclerza do sekretarza kancelarii. Król decydował też o mianowaniu biskupów - przy zachowaniu pod względem formalnym papieskiej akceptacji. Ograniczeniem monarchy w dziedzinie kontroli nad urzędami stała się ich dożywotność. Polem manewru była tu możliwość przesunięcia w siatce urzędów, zwłaszcza poprzez przesunięcie niedogodnego ministra na wyższe krzesło senatorskie.

            W dobie jagiellońskiej królowie panowali jednak, w zasadzie bez zastrzeżeń, nad działalnością ministrów - kanclerzy, podskarbich, marszałków i hetmanów. Byli to ludzie wierni i przydatni tronowi, bo dobierani pod kątem zarówno lojalności, jak i kompetencji.

            Mianując wojewodów i kasztelanów powoływał król tym samym senatorów. Te urzędy bowiem - obok mitry biskupiej - dawały równocześnie krzesła w radzie królewskiej - zarazem senacie. Jedną ze słabości staropolskiego ustroju był właśnie fakt łączenia tych stanowisk. Rada królewska, traktowana w założeniu jako organ nadzoru nad władzą wykonawczą wspierający monarchę, nie mogła być w tym zakresie wiarygodna.

             Udoskonalony przez Zygmunta I system skarbowy składał się ze stałego skarbu królewskiego i publicznego, obsługującego doraźnie rozliczenia z podatków uchwalanych na sejmach. Dochody królewskie pochodziły z kopalni soli i kruszców, z ceł i z dóbr domeny (królewszczyzn). Król i jego dwór utrzymywali się z tych przede wszystkim źródeł; finansowanie załóg zbrojnych w Malborku, Kamieńcu Podolskim i na Spiszu oraz nakłady na fortyfikacje należały do skarbu królewskiego, podobnie jak i diety poselskie, z czasem - od XVII wieku - opłacane z podatków. W 1569 r. powstał skarb rozliczający wojsko kwarciane.

           „Obroną potoczną", a później powstałym na jej miejsce wojskiem kwarcianym, dowodzili hetmani, Naczelnym zwierzchnikiem sił zbrojnych był osobiście król. On też, z upoważnienia sejmu, zwoływał pospolite ruszenie przez kolejne - potrójne - „wici". Domenę królewską stanowiła polityka zagraniczna, jednak zwyczaj wymagał naradzania się w tych kwestiach monarchy z senatorami. Akty wydawane w imieniu króla sporządzała kancelaria koronna. W niej też skupiała się całość dokumentacji monarszego aparatu władzy, zarówno w zakresie polityki zagranicznej, jak i wewnętrznej, włącznie z tak zwaną „ekspedycją" uniwersałów sejmowych, oraz wszelkimi zapisami nadań, nominacji, libertacji od świadczeń, przywilejów i innych.

            Instrumentem zwierzchności monarszej w terenie był urząd starosty sądowego, zwanego „królewskim ramieniem". O jego prawidłowe funkcjonowanie walczyli zaciekle egzekucjoniści. W czasach pojagiellońskich urząd ten, zamieniony w ziemski, co osłabiało jego pionową podległość królowi, stracił na znaczeniu.

          Królowie polscy poruszali się w wytyczonych prawem granicach. Rozmijanie się z prawem kolejnych monarchów było w pewnych sytuacjach powodowane faktem uzależnienia królów od magnackiej elity władzy, skupionej w senacie.

           Częstotliwość występowania takich sytuacji wywołała około połowy XVI w. silną falę opozycji antymagnackiej ze strony średniej szlachty. Uznała ona bowiem za fundament ustroju nadrzędność prawa i wymagała od monarchów, aby tej doktrynie umieli się podporządkować.

 „Lecz iż korona polska nie przyrodzonem prawem na Waszą Królewską Miłość przyszła, nie podbiłeś nas mocą ani mieczem... wybralichmy cię sobie za Pana nie inszym sposobem, jedno iżbyś wolnym ludziom panował, a nie inaczej, jeno wedle prawa a swobód naszych"

- powiedział do Zygmunta Augusta kasztelan poznański, Andrzej Górka, na sejmie w 1548 r.

             Nadrzędność prawa i jego nienaruszalność została parokrotnie obwarowana zapisami dopuszczającymi uchylenie się poddanych od posłuszeństwa. Gwarancje tego typu wiązały się z dwoma motywacjami. Pierwsza odnosiła się do obioru króla za życia poprzedniego i miała na celu zobowiązanie przyszłego następcy do zaprzysiężenia praw państwa przed objęciem władzy. Chodziło konkretnie o małoletnich królewiczów - Władysława Jagiellończyka i Zygmunta Augusta. Zaprzysiężenie praw z chwilą osiągnięcia przez każdego z królewiczów tzw. lat sprawnych stanowiło warunek uznania ich za władców i dotrzymania im posłuszeństwa. Dodatkowym warunkiem dla Zygmunta Augusta było zobowiązanie, że dokona on egzekucji praw.

          W innych okolicznościach powstawały zapisy gwarantujące przestrzeganie praw przez Jagiellonów szesnastowiecznych - już przy bezpośrednim obejmowaniu przez nich rządów lub nawet w toku ich sprawowania. Królowie stwierdzali z góry, że jeżeli kiedykolwiek dopuściliby się naruszenia praw, to działania takie należałoby z natury rzeczy uważać za pozbawione zarówno mocy prawnej, jak i praktycznej skuteczności .

         Przytoczone akty uprawniały poddanych do uchylenia się od obowiązku posłuszeństwa należnego monarsze. Znalazły one praktyczne odbicie w zapisie artykułów henrykowskich z 1573 r., gdzie zasada uzależnienia władzy królewskiej od jej praworządności została sformułowana jednoznacznie: „

A jeślibyśmy (czego Boże uchowaj) co przeciw prawom, wolnościom, artykułom, kondycyjom wykroczyli albo czego nie wypełnili, tedy obywatele koronne obojga narodów od posłuszeństwa i wiary nam powinnej wolne czyniemy".

       Restrykcję tę objaśniła konstytucja batoriańska z 1576 r.: naruszenie prawa ograniczono do czynów popełnionych świadomie. Prawo do wypowiedzenia posłuszeństwa nie zostało nigdy w pełni wykorzystane, podejmowane były natomiast zmierzające ku temu próby pod postacią rokoszów, jak na przykład sandomierskiego (pod rządami Zygmunta III Wazy) i rokoszu marszałka Jerzego Lubomirskiego (za panowania Jana Kazimierza).

         Artykuły henrykowskie są ogólnie uważane za doniosły etap na drodze ograniczenia zakresu władzy królewskiej, czy nawet określane jako rodzaj pierwszej ustawy „zasadniczej" regulującej ustrój. waga artykułów, niewątpliwie duża, polega przede wszystkim na opisaniu zasad wynikających z prawa zwyczajowego, praktyki i litery dawniejszego prawa, znajdującego swe potwierdzenie i interpretację w dokumencie przedstawionym przez sejm elekcyjny Henrykowi Walezemu. Elekt przyrzekł przyjęcie proponowanych zapisów, lecz następnie uchylił się od zaprzysiężenia ich przy koronacji - poza formułą dotyczącą wolności wyznaniowej (konfederacja warszawska). Zaprzysiągł artykuły Stefan Batory.

       

        Dlaczego więc dzieje Polski doprowadziły do ograniczenia suwerennej niegdyś władzy panującego w stosunku do poddanych, podczas gdy ogólnie w Europie dominowały tendencje do wzmocnienia władzy monarszej i osłabienia wpływów zgromadzeń stanowych.

        Istotne znaczenie dla tej kwestii miało utrwalenie się w państwie jagiellońskim i przeniesienie na ostatnie stulecia bytu Rzeczypospolitej późnośredniowiecznych struktur własnościowych. Zjednoczenie królestwa dwu ostatnich Piastów wyprzedziło procesy integracji innych zdecentralizowanych uprzednio monarchii europejskich, co zaoszczędziło społeczeństwu wstrząsów wojen i zawieruch domowych, znamiennych dla XV stulecia. Rządy pierwszych Jagiellonów zapisały wprawdzie na swym koncie wojny z Krzyżakami, ale były one toczone poza ziemiami uważanymi za rdzenne. Nie spowodowały też większych ubytków w liczebności stanu rycerskiego. Nie doszło więc u nas w tym czasie do zmian w stanie posiadania ziemi.

        Zasiedziałe na niej z dawien dawna rody i rodziny przekazywały następnym pokoleniom swe tytuły własności wraz z immunitetem, zawartym w nich lub zwyczajowo uznawanym za oczywisty składnik własności. Immunitet, jak wiadomo, rozszerzał prywatno-prawne władztwo nad ziemią na władztwo wyposażone w uprawnienia sądowe, gospodarcze i administracyjne.

      W konsekwencji ustaliła się u schyłku średniowiecza struktura społeczna, majątkowa i prawna, która rozcięła obszar kraju na trzy niemalże autonomiczne kategorie: dobra monarsze, a faktycznie państwowe (około 25-30%); majątki kościelne - diecezjalne i klasztorne (około 10-15%); majątki prywatne dziedziczne - magnackie, średnio- i drobnoszlacheckie (około 60%).

      Monarcha występował jako władca tylko w odniesieniu do poddanych stanu szlacheckiego na terytorium całego państwa. Bezpośrednie natomiast władztwo nad stanami plebejskimi - mieszczańskim i chłopskim - przysługiwało mu jedynie w zasięgu własności koronnej, czyli domeny monarszej.

     Ten stan rzeczy uszczuplił w sposób oczywisty prerogatywy panującego jako najwyższego sędziego (pozostawał nim jedynie dla szlachty) i zwierzchnika władzy wykonawczej w kraju. Odbijał się także pośrednio na zasięgu funkcjonowania administracji: odpowiadali za nią i za bezpieczeństwo lokalne starostowie sądowi, nominowani przez króla. Jurysdykcja ich rozciągała się formalnie jedynie na teren starostwa, a więc miasto rezydencjonalne oraz przyległy do niego kompleks królewszczyzn. Włości prywatne musiały się rządzić samorządnie.

      W podziale własności ziemskiej królestwa według tradycyjnego średniowiecznego porządku prawnego, odbijającego niejako system wasalny, odnajdujemy uzasadnienie prymatu szlachty nad ludnością miast i wsi. Przecięcie tej zależności nie było możliwe w warunkach, gdy elekcyjni monarchowie zobowiązywali się do przestrzegania ściśle zastanych praw.
Immunitet średniowieczny odcinał ludność plebejską nie tylko od sądownictwa powszechnego, co stanowiło zagrożenie dla chłopów w okresie nasilenia się ekspansji gospodarczej folwarku pańszczyźnianego, ale decydował również o dyskryminacji nieszlachty na płaszczyźnie życia politycznego. W sejmie bowiem znaleźli się ostatecznie - z paroma wyjątkami - tylko posiadający herb szlachecki ziemianie.

           Sprawa ta miała praktyczne znaczenie w stosunku do mieszczan, którzy powinni byli być zainteresowani uczestnictwem w parlamencie. Miasta jednakże nie wytworzyły między sobą takich więzi solidarnościowych, jakie zespoliły szlachtę w XV, a zwłaszcza w XVI w. wokół wspólnych celów politycznych. Cele gospodarcze miast, z powodu konkurencyjnych interesów handlowych, wiodły je właśnie czasami ku dezintegracji. Z drugiej strony - walka szlachty z mieszczanami toczyła się głównie w sferze ekonomicznej. Miasta stanowiły żywotne ośrodki życia gospodarczego, a kupcy i rzemieślnicy swym poziomem życia niejednokrotnie górowali nad ubogą bracią herbową, a nawet lokowali kapitały w ziemi. Stąd rodziły się pomysły narzucania mieszczanom odpowiednich ograniczeń, jak zakazy strojenia się przez mieszkanki miast, które swymi bogatymi ubiorami budziły zawiść szlachcianek, pozbawionych bezpośredniego dostępu do sprowadzanych z zagranicy towarów. Najcięższym ograniczeniem było zamknięcie przed mieszczanami, z lęku o ułatwienie im tą drogą przenikania do stanu szlacheckiego, możliwości nabywania ziemi. Podobnie dokuczliwy charakter miało ograniczenie liczebne dostępu do kapituł obu stanom plebejskim. Najważniejsze ze skierowanych przeciw mieszczanom i chłopom normy prawne powstały za Jana Olbrachta (1496), a więc w okresie rozkwitu miast oraz - z drugiej strony - dynamicznie się rozwijającej gospodarki folwarcznej, z którą wiązała się potrzeba rąk do pracy.Dyskryminujące stany plebejskie zapisy prawne powtarzano w późniejszych okresach wielokrotnie, a to świadczyło o ich nieskuteczności.

góra strony



SEJM


              Dwaj ostatni Jagiellonowie przestrzegali z wielką skrupulatnością zasady, iż o zwołaniu sejmu rozstrzyga jedynie monarcha, i odrzucali postulaty odbywania sesji z mocy prawa corocznie. Praktyka taki zwyczaj jednakże utrwaliła, ze względu na konieczność podejmowania uchwał podatkowych na obronność. Częstych sejmów wymagały także sądy królewskie związane z obradami parlamentu. Za panowania obu królów Zygmuntów, w ciągu 66 lat, odbyło się 59 sejmów.

             Nie sama wszakże częstotliwość obrad określiła rangę systemu parlamentarnego. Ogromną rolę sejmu Złotego Wieku spowodował wzrost aktywności politycznej szlachty i jej zaangażowanie w sprawy publiczne, ukształtowane dzięki spopularyzowaniu programu egzekucyjnego i przyswojeniu go przez szerokie kręgi ziemiańskie. Te zjawiska wpływały na rozszerzenie tematyki debaty i - odpowiednio - zakresu decyzji obejmowanych uchwałami trzech „sejmujących stanów" - króla, senatu i izby poselskiej. Awans właśnie tej ostatniej stanowił o istocie przeobrażeń parlamentaryzmu polskiego w epoce odrodzenia.

            Przełom ten uchwycił Marcin Kromer, nobilitowany mieszczanin, wieloletni sekretarz kancelarii królewskiej, późniejszy biskup warmiński. W swej książce o Polsce zapisał, że pierwotnie „wysłannicy poszczególnych województw i ziem oraz miasta Krakowa", czyli „posłowie ziemscy", brali udział w obradach, aby uchwalać „podatki na wojnę". „Później jednakże, kiedy w wyniku już to niedbalstwa panujących, już to pobłażliwości członków rady, wiele spraw dotyczących pomyślności i znaczenia państwa widocznie zaniedbywano, i odnosiło się wrażenie, że przywileje szlachty ulegają ograniczeniu, posłowie ci zaczęli się garnąć również i do innych narad państwowych, już nie jako doradcy, ale jako nadzorcy monarchów i senatorów, a ponadto jako stróżowie swobód i przywilejów szlacheckich oraz praw publicznych".

          Zwołanie sejmu wiązało się od początku XVI w. z wiernie zachowywaną procedurą. Funkcjonowała ona sprawnie dzięki rutynie kanclerzy oraz sztabu sekretarzy i skrybów kancelarii królewskiej. Rozpisywano więc listy w imieniu monarchy do senatorów i uniwersały do szlachty z powiadomieniem o dacie i miejscu sejmu walnego wraz z informacją o terminach sejmików poprzedzających sejm. Równocześnie kierowane do starostów mandaty zobowiązywały ich do przekazania indywidualnie zaproszeń osobom bardziej w rejonie sejmikowym znanym i do publikacji uniwersałów przez heroldów w dniach większych zgromadzeń, jak święta, targi, „roki sądowe", czyli dni wyznaczone na odbywanie sądów Pism takich przygotowywała kancelaria wiele, ponad tysiąc. Każdy ze starostów - a było ich na ziemiach Korony przed unią lubelską około sześćdziesięciu, nie licząc Prus Królewskich - otrzymywał od gońców własny, obfity pakiet z tak zwaną ekspedycją sejmową. Z kolei wyznaczała kancelaria posłów na sejmiki (legatów), wyposażała ich w pełnomocnictwa oraz w teksty królewskiego przesłania, zwane legacjami. Opracowane starannie i drobiazgowo, zawierały one przegląd ostatnich wydarzeń politycznych, przede wszystkim związanych ze sprawami polityki zagranicznej. Jej prezentacja ukazywała uczestnikom sejmiku wszelkie możliwe zagrożenia Rzeczypospolitej od zewnątrz, uzasadniając potrzebę uchwał podatkowych na sejmie. Była także w owych przesłaniach mowa o porządku dziennym przyszłej debaty. Przestrzegano bowiem teoretycznie reguły, że obrady mają obejmować tylko kwestie przedstawione sejmikom w legacji. Dokumenty rozsyłane przed sejmem pisano jeszcze ręcznie, lecz ustawy drukowano.

         Podstawowe ogniwo systemu parlamentarnego stanowiły sejmiki. Pełniły one zarazem inne, ważne, zadania w życiu miejscowych społeczności. Obierały kandydatów na ziemskie urzędy sądowe, zajmowały się sprawami podatkowymi, w razie zagrożeń ładu wewnętrznego lub niebezpieczeństwa z zewnątrz organizowały samoobronę. Obszar sejmikowy stanowiło w zasadzie województwo, ale na terytoriach niektórych województw uformowały się sejmiki ziemskie , równorzędne z wojewódzkimi pod względem prawno - ustrojowym.

      W drugiej połowie XV w. sejmiki zyskały najważniejsze z politycznych uprawnień: zadanie obioru posłów na sejm walny. Franciszek Piekosiński wiązał ten fakt ze zjazdem w Wiślicy w 1468 r., kiedy to miano wybrać po raz pierwszy posłów. Tę samą datę wymienia Andrzej Lubieniecki. W obu przypadkach źródło informacji stanowił głównie Długosz, ale przekaz Lubienieckiego wskazywałby na istnienie i w jego czasach, po przeszło stu latach, tej samej tradycji:

 „...roku 1468 sejmiki i posłowie ziemscy być poczęli... i już potem sejmy nie bywały ważne bez posłów ziemskich... ".

             W zasięgu systemu parlamentarnego Rzeczypospolitej przed unią lubelską znajdowało się 28 sejmików - wojewódzkich i ziemskich. Przed włączeniem województwa mazowieckiego w koronną sieć sejmikową dominowały swą liczbą sejmiki wojewódzkie (12, w czym w dwu wypadkach wspólne dla dwu województw). Inkorporacja księstwa mazowieckiego jako województwa o tejże nazwie spowodowała wzbogacenie sieci sejmikowej aż o 10 sejmików ziemskich.
Odrębność sejmików ziemskich wynikała z ich tradycyjnego ukształtowania się w konkretnych ośrodkach samodzielnie, zapewne w związku z większym stopniem poczucia samorządności danej ziemi. Liczebność sejmików nie ulegała zasadniczym zmianom w następnych stuleciach, jednakże zachodziły pewne zmiany miejsc obieranych na obrady. Ogólnie istniały nieznaczne tendencje do wydzielania osobnych sejmików z dotychczasowych.

            Od czasu podjęcia decyzji o zawarciu unii Polski z Wielkim Księstwem Litewskim Zygmunt August działał na rzecz przystosowania swej litewskiej ojcowizny do zamierzonych przeobrażeń prawno-ustrojowych. W tym celu na sejmie wileńskim w 1565 r. ogłosił dokument powołujący w powiatach sądy ziemskie i „sejmiki partykularne przed sejmem walnym".

          Wielkie Księstwo Litewskie: bezpośrednio po unii powstało 21 sejmików powiatowych w województwach: wileńskim, trockim, witebskim, nowogrodzkim, brzesko-litewskim, mińskim, mścisławskim i w księstwie żmudzkim. Po zwycięstwach Batorego i Władysława IV zostały wprowadzone w system parlamentarny Wielkiego Księstwa sejmiki województw połockiego i smoleńskiego

        Po 1569 r. sieć parlamentarna zjednoczonej Rzeczypospolitej składała się zatem z 42 sejmików koronnych, wliczając w nie Podlasie, Wołyń, Ukrainę i Prusy Królewskie, oraz z 21 sejmików Wielkiego Księstwa, czyli obejmowała ogólnie 63 sejmiki partykularne - wojewódzkie, ziemskie, powiatowe.
Każdy sejmik pełnił funkcję, mówiąc współcześnie, okręgu wyborczego, wybierano tu bowiem przede wszystkim posłów na sejm walny, od 1569 r. wspólny dla całego obszaru władztwa jagiellońskiego. Kadencja poselska obejmowała jedynie pojedyncze sejmy. Posłów obierano, według brzmienia najczęstszych z zachowanych dokumentów, „jednogłośnie" czy „zgodnie", co należy rozumieć praktycznie jako brak zdecydowanego sprzeciwu; przytoczone formuły nadawały, sądzić można, więcej splendoru elektom w oczach elektorów, którzy pragnęli swych posłów jak najlepiej zaprezentować w sejmie.

            Na przełomie XVI i XVII w. zaczęła sobie torować drogę zasada elekcji większością głosów, czemu przykład dał sejmik generalny mazowiecki uchwałą z 1598 r. Podobne postanowienie podjęły sejmiki litewskie, a stopniowo i wiele sejmików koronnych.

           System „klienteli" magnackiej, wywierającej presję na obiór posłów polecanych przez możnych protektorów, był zauważalny czasami na sejmikach za Zygmunta I. Sprawa ta trafiała do źródeł zwykle jako relacja o sporach toczonych pomiędzy kandydatami miejscowej elity a wysuwanymi przez środowiska niezależnego ziemiaństwa. W połowie XVI stulecia środowiska te, jak wiadomo, pozostawały już pod silnym wpływem obozu egzekucyjnego; odtąd też ustały próby forsowania protegowanych magnackich. Gdy król zażądał w 1555 r. w legacjach na sejmiki, aby te nie obierały więcej działaczy politycznych, znanych z poprzednich sejmów jako opozycjoniści i rzecznicy egzekucji praw, nastąpiła reakcja odwrotna. Elektorzy powierzyli i tym razem swe mandaty wypróbowanym parlamentarzystom spod znaków egzekucyjnych.

           Trzy stosunkowo szybko po sobie następujące elekcje - Walezego, Batorego i Zygmunta III (1573, 1575, 1587), wywoływały ostre walki polityczne; zwłaszcza dwie ostatnie, z udziałem potężnych fakcji dostojniczych i przy działaniach zbrojnych podczas podwójnej elekcji Zygmunta III i arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. Środowiska magnacko-ministerialne i senatorskie, popierane przez kolejnych monarchów i odpowiednio w rozterkach politycznych przez dwór wygrywane, zaczęły znowu wywierać wpływy na mechanizmy funkcjonowania demokracji staropolskiej. O sprawy te toczą się spory wśród historyków, chodzi bowiem o wnikliwe rozpoznanie zasięgu wpływów magnaterii na opinię szlachecką. Jest to niewątpliwie problem zróżnicowany regionalnie, chronologicznie i merytorycznie, w zależności od okoliczności i skali aktualnych wydarzeń. Nie zdaje się wzbudzać zastrzeżeń pogląd o „peryferiach" demokracji ziemiach Wielkiego Księstwa i Ukrainy, gdzie niepodobna kwestionować znaczenia fortun i władztwa lokalnych magnackich „królewiąt". Z drugiej strony zabrakło za panowania Wazów i ich następców ogólnopolskich obozów politycznych, które mogłyby, jak ruch egzekucyjny w dobie odrodzenia, skupiać kręgi ziemiańskie i walczyć o ich cele, przeciwstawiając się wzrostowi wpływów elit senatorsko-magnackich; one to rozwijały - odwrotnie - działania na rzecz własnych ugrupowań i starały się podporządkować sobie szlachtę uboższą, zwłaszcza od drugiej połowy XVII w.

          Sejmiki działały również w dziedzinie decyzji lokalnych, przybierając wówczas charakter struktur samorządowych. Powoływały w elekcjach kandydatów na członków sądu ziemskiego, oraz deputatów do Trybunału Koronnego i Litewskiego. Z końcem XVI w. ustalono odbywanie posejmowych zjazdów sprawozdawczych. Przekształciły się one w sejmiki relacyjne. Do rozwoju różnych form działań sejmikowych przyczyniały się bezkrólewia okresy wymagające samoorganizacji społeczeństwa i strzeżenia pokoju wewnętrznego. Wśród zadań dyktowanych potrzebami lokalnymi wysuwały się sprawy gospodarcze i podatkowe - zajmowały one w ciągu dwu ostatnich stuleci Pierwszej Rzeczypospolitej wiele miejsca w porządku obrad sejmikowych.

          Dla usprawnienia obrad sejmowych istotne znaczenie miały sejmiki „generalne": w Korczynie - małopolski, w Kole - wielkopolski, w Warszawie - mazowiecki, w Grudziądzu (Malborku) - Prus Królewskich i w Wołkowysku (Słonimiu) - Wielkiego Księstwa Litewskiego.

          Zjeżdżali się na nie posłowie, aby uzgadniać postulaty poszczególnych sejmików przed przedstawieniem ich na sejmie. Zabiegano o to, aby król wyznaczał we właściwych terminach obrady tych sejmików, umożliwiając spotkanie się w jednym miejscu wszystkich posłów. Fakt wygaśnięcia „generałów" małopolskiego i wielkopolskiego już w pierwszej połowie XVII w. wpłynął z pewnością ujemnie na tryb działania machiny parlamentarnej.

       Sejmy od końca XV w. zbierały się zasadniczo w Piotrkowie, a odchodzenie od tej reguły napotykało protesty poselskie; Piotrków położony na styku Wielkopolski z Małopolską był ogólnie akceptowany. Po unii lubelskiej postanowiono jednakże zwoływać sejmy w bliższej Litwinom Warszawie, później co trzeci sejm składano w Grodnie.
 

       Obrady inaugurowała msza do Ducha Świętego. Następnie posłowie ziemscy i senat w asystencji króla zbierali się w osobnych pomieszczeniach. W latach pięćdziesiątych XVI w. posłowie obierali już regularnie swego marszałka. Witał on i żegnał uroczyście króla i często występował w imieniu izby z wnioskami czy sprzeciwami. „Witanie" króla zawierało, poza licznymi zwrotami grzecznościowymi i pochwałami panowania (acz nie zawsze), konkretne elementy programu, z którym posłowie przybywali na sejm. Istniał zwyczaj przemiennego obierania marszałków z Małopolski i Wielkopolski (tak zwana alternata); dotyczyła ona od 1569 r. również Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wielokrotnie w drugiej połowie stulecia obierali posłowie marszałkiem wytrawnego parlamentarzystę i jednego z czołowych działaczy egzekucyjnych, posła ziemi chełmskiej Mikołaja Sienickiego. Marszałek kierował pracami koła poselskiego.

       Marszałek wielki koronny natomiast utrzymywał spokój w senacie: udzielał głosu, stukał laską, by uciszyć gwar, dysponował zbrojną strażą. Po wstępnych rozdzielonych obradach izby spotykały się w senacie, co stanowiło formalne rozpoczęcie sejmu wraz z „witaniem" poselskim króla; w imieniu monarchy odpowiadał kanclerz lub podkanclerzy, po czym każdy z posłów witał władcę ucałowaniem ręki. Ten właściwy dla swego czasu wyraz poszanowania majestatu był pozbawiony cech uniżoności, rzucającej się w oczy na dworach europejskich, gdzie do dobrych obyczajów należało padanie na kolana w obliczu króla. Kiedy na sejmie w 1548 r. posłowie uklękli, prosząc Zygmunta Augusta o rozłączenie się z Barbarą Radziwiłłówną, monarcha był zaskoczony.

            Roboczy tok obrad izb połączonych rozpoczynała „propozycja" królewska, wygłaszana przez jednego z kanclerzy. Rozwijała ona treści legacji sejmikowej. Na temat propozycji wypowiadali się następnie senatorowie w trybie opiniodawczym, a nie w głosowaniu. Najczęściej były to „wota" osób zasiadających na najwyższych według hierarchii krzesłach i w kolejności dyktowanej tą hierarchią. Przed 1569 r. senat składał się z 91 krzeseł. Dziewięć pierwszych miejsc zajmowali arcybiskupi i biskupi. Pierwszym senatorem świeckim był kasztelan krakowski. Po nim następowało 15 wojewodów  oraz 17 kasztelanów „większych" i 49 „mniejszych" inaczej drążkowych, gdyż zasiadali na ławach, a nie na krzesłach z oparciami. Pozycja polityczna tych ostatnich nie była wysoka „kasztelania drążkowa" liczyła się jedynie jako zapowiedź przyszłych awansów. Po 1569 r. skład senatu powiększył się o sześciu biskupów, 16 wojewodów i tyluż kasztelanów większych z obszarów Wielkiego Księstwa Litewskiego i Prus Królewskich. Frekwencja senatorów na sejmach była na ogół słaba, ze względu na koszta związane z podróżą i pobytem w miejscu sejmowania w towarzystwie orszaków służby. W skład senatu wchodzili ministrowie - kanclerz i podkanclerzy, marszałkowie koronny i nadworny oraz podskarbi koronny. Hetmani i podskarbi nadworny znajdowali się zazwyczaj w senacie z racji posiadanych także godności wojewodów lub kasztelanów.

             Posłowie ziemscy zjawiali się na sejmach ówcześnie niemal w komplecie. Skarb królewski opłacał im „strawne" - diety, a „bracia" (to jest elektorzy sejmikowi) wymagali wyliczenia się po sejmie z powierzonego mandatu. Na posłów wybierano ponadto ludzi czynnych, zaangażowanych politycznie, znających prawo; chętnie oddawano mandaty urzędnikom sądowym.

              Stary i pilnie przestrzegany zwyczaj określał liczbę posłów, wysyłanych z tak zwanych województw „górnych", o największym prestiżu, najstarszych (krakowskie, poznańskie, sandomierskie, kaliskie, sieradzkie). Wysyłały one po sześciu posłów, gdy pozostałe - po dwóch, tak jak obszary zunifikowane w 1569 r. Wraz z miastem Krakowem było w Koronie 93 posłów. Posłowie przybyli z Prus Królewskich i Wielkiego Księstwa, a później i z Inflant, podnieśli ten stan prawie dwukrotnie - do liczby około 170 osób.

            Po wysłuchaniu wotów senatorskich posłowie udawali się do swej izby, aby dyskutować nad propozycją od tronu i przymierzać do niej instrukcje otrzymane wraz z mandatem od sejmików, a także deklaracje „panów rad". Łączność pomiędzy izbami istniała poprzez delegacje kierowane czy to od króla w osobach senatorów do izby poselskiej, czy też odwrotnie - z izby do króla i senatu.

             Prace w obu izbach dotyczyły z natury rzeczy przede wszystkim projektów przyszłych uchwał. Nasuwa się zatem pytanie, komu przysługiwała w sejmie inicjatywa ustawodawcza. Pierwotnie punktem wyjścia dla niej była propozycja królewska, praktycznie w swej podstawowej osnowie znana posłom i opinii publicznej z legacji sejmikowych. Jednakże oba te akty nie wskazywały konkretnych rozwiązań prawnych, a określały jedynie ogólne cele, a co najwyżej kierunki prac sejmu. Projekty uchwał powstawały najczęściej we współdziałaniu kancelarii królewskiej, do której należała początkowo ich redakcja, z senatem. Działo się tak do czasu sukcesu politycznego ruchu egzekucyjnego, który nadawał w znacznym stopniu ton obradom sejmów z lat sześćdziesiątych. Praktycznym następstwem tego stanu rzeczy stały się inicjatywy legislacyjne izby poselskiej, ówcześnie skupiającej zwolenników egzekucji praw. Odtąd też z projektami uchwał mógł faktycznie występować każdy z sejmujących stanów - król, senat, izba.

             Dyskusja nad projektami uchwał w izbie poselskiej toczyła się pod przewodnictwem marszałka. Długie i niełatwe uzgadniania stanowisk - nie tylko z królewskim i senackim, ale i we własnym poselskim gronie - wymagało wiele dobrej woli, cierpliwości, jak i stanowczości. Chodziło bowiem o podejmowanie jednoznacznych decyzji, co ułatwia obecnie mechanizm większościowego głosowania. Tymczasem staropolski system parlamentarny cechowało dążenie do niekwestionowanej zgodności. Stanowisko większości przyjmowano dopiero wtedy, gdy oponenci milkli i nie sprzeciwiali się w końcowym stadium debaty oprotestowywanym zrazu propozycjom.

 „Tu do uszu Jego Królewskiej Miłości nic się nie przynosi od nas, na co byśmy pierwej wszyscy jednozgodnie nie zwolili (pozwolili]"

            oświadczył poseł Stanisław Drohojowski wobec króla w 1565 r. dodając, że tylko wyjątkowo poseł-opozycjonista może zgłosić swój protest bezpośrednio monarsze, wszakże tylko po uprzedzeniu o tym zamiarze marszałka i całej izby poselskiej oraz po wskazaniu im dokładnie swych motywacji.

           Mimo dominacji nad obradami izby poselskiej „ jednozgodności", posłowie na sejmach lat sześćdziesiątych przedstawiali wielokrotnie projekty zaakceptowane przez swą izbę i posuwali naprzód podjęte dzieło reformy. Popularność programu egzekucyjnego wytworzyła bowiem silne więzi wśród średniej i uboższej szlachty na obszarze całego kraju. Zespolone wokół akceptowanych ogólnie celów, sejmiki udzielały swym posłom pełnomocnictw, umożliwiających im realizację na sejmie szeroko rozumianych postulatów egzekwowania prawa.  stosowano tu działanie środkami politycznymi, a więc przypadkowe i doraźne, a nie podyktowane regułami porządkowymi

            Koncepcje polityczne wyprzedziły tok proceduralny i nie mieściły się w tradycyjnych a ogólnikowych założeniach niepisanego regulaminu obrad. Zaniechanie w tym właśnie czasie wypracowania uściślonego regulaminu sejmowania zaważyło niekorzystnie na przyszłych ', losach demokracji staropolskiej.

           Brak regulaminu zaciążył również wydatnie na pracach sejmu, widzianego całościowo jako równorzędne partnerstwo trzech „stanów". Takie założenie utrudniało ogromnie tryb głosowania nad uchwałami. Osiągnięcie zgody na uchwałę w jednej z izb nie wystarczało, konieczne było zgodne stanowisko izby poselskiej, króla i senatu, a podobny układ mógł łatwo sparaliżować efektywność prac parlamentu.

           W okresie wzmożonej aktywności sejmów za Zygmunta Augusta (1562-1569), kiedy to opozycja senatorska, walcząc o utrzymanie swych dotychczasowych przywilejów, sprzeciwiała się inicjatywom poselskim, podjęto dyskusję nad miejscem senatu w trybach funkcjonowania parlamentu. Istniała bowiem tradycja, że senat jako odpowiednik rady królewskiej stanowi organ opiniodawczo-konsultatywny i nie uczestniczy w głosowaniach.

           O utrzymaniu senatu w roli ciała współdecydującego w sejmie rozstrzygnął Zygmunt August na zacytowanych sejmach egzekucyjnych. Król obawiał się zbyt dużej przewagi w układach sił politycznych obozu demokracji szlacheckiej. Podczas dyskusji nad postulatami izby poselskiej zmierzającymi praktycznie do wzmocnienia tronu - skarbu i struktur władzy wykonawczej - sprzeciwił się więc uchwałom proponowanym przez izbę poselską, a kwestionowanym przez senat. Przywołał formułę Nihil novi mówiącą o konieczności zgody na stanowienie prawa tak posłów, jak i senatorów . Z formalnego punktu widzenia był to pogląd słuszny, ale klimat sejmów egzekucyjnych dopuszczał możliwość dyskusji nad zmianą tych zapisów prawa, które rozmijały się z racjami życia politycznego i w sposób widoczny utrudniały działania parlamentu. Tym bardziej że z ducha praw Rzeczypospolitej wynikało pojmowanie senatu jako ciała doradczego, jako organu strzegącego praworządności i jako instytucji pośredniczącej pomiędzy monarchą a społeczeństwem. Jeżeli dodamy do tych zadań, odróżniających kompetencje senatu od zwyczajowych uprawnień ciał legislacyjnych innych państw, fakt, iż senatorami byli ministrowie i najwyżsi urzędnicy ziemscy państwowi - wojewodowie i kasztelanowie, staną się zrozumiałe protesty egzekucjonistów przeciw przyznawaniu senatorom w sejmie pozycji równorzędnej z posłami ziemskimi.

             Ustalenia wszakże zapadłe wówczas okazały się trwałe i senat pozostał, obok izby poselskiej, uczestnikiem procesu stanowienia prawa, przeciw czemu podnoszono, choć bez rezultatów, sprzeciwy i w epoce późniejszej.
Pierwszym w znaczeniu prestiżowym „sejmującym stanem" był król, co, poza prawem do zwoływania sejmu, podkreślały zewnętrzne elementy ceremoniału, zwłaszcza inauguracja obrad. Rola króla nie ograniczała się do przedstawienia „propozycji" od tronu. Wszystkie konstytucje sejmowe i uniwersały, jak podatkowe i inne, ogłaszane były w jego imieniu. Czasami, w niepomyślnych dla siebie konstelacjach politycznych, udzielał król swej sankcji uchwałom, jakie mu nie odpowiadały. Podobne fakty wynikały wszakże z okoliczności, z bilansowania odpowiednich racji politycznych pro i contra, z pozycji monarchy w społeczeństwie. Formalnie natomiast pozostawał król nadal istotnym czynnikiem w parlamencie i posiadał co najmniej możność założenia każdorazowo swego sprzeciwu.

             W XVI w. występował monarcha tradycyjnie jako upoważniony do wykładania prawa i osąd jego w tym względzie przyjmowano. Odwoływano się także do niego o arbitraż (rozjemstwo) w sporach między stanami: między Kościołem a różnowiercami czy między izbami sejmowymi.

            Niedopracowanie mechanizmów działania sejmu, a przede wszystkim trybu podejmowania decyzji i uchwał w czasie największego - do epoki oświecenia - rozkwitu staropolskiej myśli politycznej, przyczyniło się w znacznym stopniu do zniekształcenia zasady ,;jednozgodności" w formułę liberum veto. Przodkowie z doby Złotego Wieku byli optymistyczni w ocenie rodzimej kultury politycznej i nie przewidywali obniżenia jej lotu w przyszłości.
Trzeba jednakże zauważyć, iż na brak precyzyjnego regulaminu parlamentarnego i na przejawy destrukcyjnych z czasem działań parlamentarzystów miała wielokrotnie wpływ postawa dworu królewskiego i jego czynny udział w aktualnych grach politycznych.

            Podkreślając na tym miejscu słabości rodzimego systemu parlamentarnego winniśmy wszakże rozejrzeć się po mapie struktur reprezentacyjnych ówczesnej Europy. Dostrzeżemy wtedy znamienny fakt unikalności w epoce odrodzenia parlamentaryzmu o stylu polskim, a więc systemu, który odgrywa autentycznie przodującą rolę w życiu społeczeństw i państw. Parlament angielski w tym właśnie okresie podporządkował się dyktatowi dynastii Tudorów. Jego faktyczny i trwały sukces nastąpił dopiero po bezkrwawej rewolucji z 1688 r. Monarchowie francuscy od 1614 r. do wybuchu rewolucji 1789 r. nie zwoływali sesji Stanów Generalnych. Aktywność sejmów węgierskiego i czeskiego stłumili już w XVI w. Habsburgowie, a siedmiogrodzkiego - Izabela Jagiellonka Zapolya. Stany niderlandzkie broniły interesów wielkich i bogatych miast, a poza tym ulegały Koronie. Żywotność Kortezów hiszpańskich, znaczna w średniowieczu, w następnej epoce stopniowo wygasała. Sobór rosyjski stanowił bezwolny instrument carskich dyrektyw. Duch czasu nie sprzyjał więc rozwojowi demokracji. Polska ze swoim sejmem przeobrażonym w suwerenny organ władzy nad Rzeczpospolitą, w epoce nowożytnej, służebnej władcom, była zjawiskiem wyjątkowym.

           Dla zrozumienia drogi rozwojowej parlamentaryzmu dawnej Rzeczypospolitej trzeba ponadto dostrzegać, że sejm był u nas prostą kontynuacją późnośredniowiecznych zgromadzeń stanowych. Fakt ten rozstrzygnął o ukształtowaniu się instytucji na wzorach tradycyjnych i w następnych epokach już przestarzałych. Tak na przykład w polskim sejmie odgrywało ogromną rolę „poruczenie" sejmikowe instrukcja otrzymywana przez posłów od elektorów i często zawężająca swobodę ich poruszania się w sejmie (ograniczona moc - limitata potestas). Był to przeniesiony żywcem ze średniowiecza autorytet „mandatu nakazczego" (imperatywnego), traktowanego jako umowne zobowiązanie posłów wobec elektorów - kontrakt związany także z odpłatnością. Otóż w krajach, gdzie zgromadzenia stanowe przechodziły w dobie odrodzenia słabsze czy silniejsze kryzysy i ulegały dominacji monarchów, rozluźniały się w sposób naturalny ich więzi z wzorami średniowiecznymi. Dzięki temu instytucje parlamentarne, odbudowując się w późniejszych epokach, startowały pod wieloma względami prawie od nowa i szukały rozwiązań praktycznych, odpowiadających współczesnym warunkom.

           W Polsce natomiast parlamentaryzm nie tylko przetrwał w nie uszczuplonym zakresie oddziaływania, lecz nawet zakres ten w sposób istotny rozszerzył, wpasowując coraz większe zadania w ciasny gorset dawnego stylu.
Panowania jagiellońskie XVI w. nadały szczególny charakter funkcjonowaniu sejmu.

             Aleksander wyzwolił się z krępujących go początkowo uzależnień od senatorskiej rady i za sprawą kanclerza Jana Łaskiego wydał ustawy o zasadniczym znaczeniu dla ustroju Nihil novi oraz konstytucje ograniczające przywileje elit urzędniczych (zakaz łączenia określonych stanowisk, zakaz zastawiania i rozdawania królewszczyzn). Ustawy te podniosły niezmiernie wysoko rangę stanu rycersko-ziemiańskiego. Stał się on współustawodawcą, a zarazem zyskiwał nadzieję na ograniczenie podatków, dzięki przewidywanemu wzmocnieniu skarbu dochodami z królewszczyzn. W konsekwencji tych faktów, a także restrykcji wobec najwyższych urzędników w sejmie, nabierała większego znaczenia izba poselska.

          Zygmunt I zwoływał sejmy z reguły corocznie, jedynie dla celów podatkowych, jak oświadczał publicznie. Spełnianie tego obowiązku uważał za zło konieczne. Nie zdołał mimo to opanować sytuacji i uniknąć debaty nad sprawami ogólnopaństwowymi, poruszanymi przez posłów, a włączanymi w hasła egzekucji praw. Spory o realizację tych haseł uległy zaostrzeniu pod rządami ostatniego z Jagiellonów, a jego polityka wewnętrzna wpłynęła na rozszerzenie zakresu rzeczowego postulatów egzekucyjnych.

           Okres schyłkowy rządów ojca i pierwsze piętnastolecie panowania syna (od około 1542 do końca 1562 r.) to czas zmagań monarchów z izbą poselską o sprawy polityczne, lecz w efekcie - również o reguły funkcjonowania sejmu. Monarchowie odmawiali posłom prawa do inicjatywy lub ją odrzucali i żądali podporządkowania się izby poselskiej senatowi24. Zamierzonych celów nie udawało im się osiągnąć ze względu na wzrost pozycji ruchu egzekucyjnego wśród sejmikowego elektoratu. Tak więc tematyka obrad ulegała stale rozszerzaniu o kwestie nie związane ani z samym ustawodawstwem, ani z uchwalaniem podatków, a stopniowo wkraczające w zakres kompetencji sejmu. Stawał się on instytucją zmierzającą coraz wyraźniej do obejmowania kontrolą poselską przypadków naruszania prawa
przez przedstawicieli rządu królewskiego i wysokich urzędników ziemskich w terenie.

          Zygmunt August, bardziej od ojca stanowczy w dążeniu do uniezależnienia władzy monarszej od systemu parlamentarnego, zwlekał ze zwołaniem następnego sejmu, po odbytym w 1548 r. pod znakiem ostrego sporu naprzód o małżeństwo z Radziwiłłówną, a następnie  objęcie przez króla pełni władzy przed przyrzeczonym wyegzekwowaniem praw. Wówczas zaczęto stanowczo żądać zwołania jak najprędzej sejmu, jako jedynego forum (remedium unitum), dla rozwiązania tych konfliktów2. Sytuacja powtórzyła się na początku lat sześćdziesiątych: król przyrzekał poprzednio na kolejnych sejmach realizację postulatów egzekucyjnych, odkładając ustawicznie rozwiązanie tej kwestii z sejmu na sejm. Burzliwe obrady w 1559 r. zakończyły się kategoryczną odmową podatku ze strony izby. Król wyjechał następnie na Litwę, gdzie przebywał ponad trzy lata i próbował rządzić stamtąd Polską bez sejmu, co nie dawało rezultatów. Bez zwołania sejmu bowiem nie mogły być powzięte już wówczas żadne poważniejsze decyzje państwowe. Znowu zareagowano na ten stan rzeczy niepokojem i sprzeciwami. Pod naciskiem sytuacji politycznej, zarówno wewnętrznej w Polsce i na Litwie, jak i zewnętrznej (przewidywana wojna z carem Iwanem IV Groźnym o Inflanty i granice Wielkiego Księstwa Litewskiego), Zygmunt August zdecydował się zwołać sejm koronny i zająć się na nim urzeczywistnianiem programu egzekucyjnego.
Ostatnie dziesięciolecie rządów królewskich zapisało się w historii owocnymi sejmami pod hasłem reform egzekucyjnych i dziełem unii lubelskiej. Dla funkcjonowania systemu parlamentarnego był to okres nowy i dobry, bo skuteczny w działaniach dzięki współpracy, jakkolwiek , monarchy z izbą poselską.
 

góra strony


 POLITYCZNA SPUŚCIZNA ZŁOTEGO WIEKU


             Trwała spuścizna epoki ostatnich Jagiellonów wywodziła się z działań ludzi czynnych ówcześnie w życiu publicznym Rzeczypospolitej: monarchów i ich najbliższego otoczenia, utalentowanych ministrów, mądrych doradców, pisarzy i uczonych oraz z drugiej strony - z inicjatyw średnioszlacheckiego ruchu reform rozwijającego się pod skromnym hasłem egzekucji praw.
Monarchowie doczekali się od historyków sprzecznych ocen. Aleksander, uważany ogólnie za postać bladą, krył pod pozorami niedołęstwa rozsądek i zdolność do. podejmowania stanowczych decyzji. Wykazał te umiejętności, popierając projekty ustawodawcze Laskiego (sam wybór właśnie jego na kanclerza i najpierwszego z doradców świadczy dobrze o królewskiej orientacji).
Zygmunt I, ogłoszony „senatorskim królem", zaliczał się w gruncie rzeczy do najlepiej na swym królewskim urzędzie zorganizowanych naszych monarchów. Miał europejską wizję rządzenia, postawił na należytym poziomie służby kancelaryjne, dyplomatyczne i skarbowe. Podźwignął z upadku zrujnowaną domenę (królewszczyzny). Podejmował parokrotnie próby skodyfikowania praw i przeprowadzenia reform skarbowo-wojskowych. Próby te nie doczekały się wyników, gdyż ich realizację utrudniał rozziew między dworem a nie docenianym w jego kręgach nurtem opozycji szlacheckiej. Rada królewska natomiast i najwyżsi urzędnicy państwa podtrzymywali niechęć władzy do głosicieli „plew", jak nazywali ogólno-szlacheckie żądania przestrzegania ustaw, co było o tyle naturalne, że to oni właśnie łączyli wbrew prawu w swych rękach urzędy „niepołączalne" i liczne, nieodpłatnie dzierżone królewszczyzny.
Zygmunt August, wychowanek władczej Bony Sforzy, przedsiębiorczej, ale nie czującej zupełnie sposobu myślenia społeczności szlacheckiej, usiłował bez powodzenia przeciwstawić się początkowo rodzimemu procesowi upolityczniania się szlachty i jej ingerencjom w sprawy państwa. Następnie jednak udzielił poparcia programowi egzekucyjnemu. Z jego więc osobą związały się reformy podjęte na sejmie 1562/1563 r. i kontynuowane na pięciu następnych, a zakończone aktem unii lubelskiej w 1569 r.

              Dorobek egzekucyjny widzieć trzeba równolegle w dwu płaszczyznach: ustawodawstwa i realizacji. W pierwszym wypadku będzie to dorobek szeroki; całościowo jednakże cenić w nim należy przede wszystkim samą koncepcję. W wypadku drugim chodzić będzie o określenie stopnia, w jakim stosowanie prawa stało się trwałą praktyką. Co do ustawodawstwa: z założenia egzekucji praw wynikało, iż ograniczała się ona jedynie do przywrócenia norm nie przestrzeganych. Normy te jednak zostały ujęte w nowe i rozszerzone sformułowania, zawierające z jednej strony interpretację pierwotnego zapisu, a z drugiej wnoszące uzupełnienia, czasem istotne. Ponadto sprawa wprowadzenia w życie zapisu o bardzo czasem odległej metryce, a w związku z tym lakonicznego i niedoprecyzowanego, wymagała takiej wykładni rozszerzającej, że w efekcie powstawał nowy przepis. I tak na przykład, kiedy król przyznał czwartą część dochodu z królewszczyzn na obronność, uważano to za realizację dawnego prawa z 1454 r.: mówiło ono, że dochody dóbr monarszych służą nie tylko na potrzeby władcy, ale i na obronę państwa. Kiedy jednak padł projekt uchwały o utworzeniu odrębnego skarbu dla gromadzenia odpowiednich wpływów, niektórzy posłowie zaniepokoili się, gdyż „wtoczyło się" oto coś „nowego" Obawy te uspokoili inni, wskazując na nieodzowność proponowanego rozwiązania.

            Faktyczne trudności rodziły się, gdy występowała sprzeczność między nowym i potrzebnym zapisem - jako logicznie wynikającym z całego toku legislacji „egzekucyjnej" - a dawnymi normami. Z tej właśnie racji udało się senatorskim przeciwnikom reform obalić dwie bardzo ważne uchwały dotyczące urzędów i królewszczyzn, jakie miałyby być odbierane bezzwłocznie osobom, które by te stanowiska bądź dobra posiadały wbrew prawu. Zainteresowani zasłonili się faktem, że otrzymali odpowiednie akty nadań z kancelarii królewskiej jako dożywotnie. Byłoby więc łamaniem prawa unieważnianie obecnie owych nadań - twierdzili. Po tym wyjaśnieniu przyjrzyjmy się uważnie najważniejszym kierunkom reform egzekucyjnych, ich odbiciu w ustawodawstwie oraz realizacji.
Przy sporach o niepołączalne według prawa urzędy oraz o „osiadłość" (praktycznie - o zamieszkanie urzędnika na miejscu) protesty egzekucjonistów zmierzały do usprawnienia działalności administracji i sądownictwa. Te same intencje przyświecały projektom poddania urzędników kontroli społecznej, to jest „instygatorom", którzy byliby obierani na poszczególnych sejmikach i zajmowali się wglądem w pracę lokalnych urzędów. Senat sprzeciwił się tej koncepcji stanowczo.

            Ogromne znaczenie dla podniesienia poziomu praworządności i bezpieczeństwa w kraju miało prawidłowe funkcjonowanie urzędu starosty sądowego (grodowego). Przyznawanie przez króla jednej i tej samej osobie więcej niż jednego starostwa uniemożliwiało jej należyte wywiązywanie się ze swych zadań. Zadania te wymagały ponadto nakładów finansowych na utrzymywanie służb porządkowo-policyjnych, do jakich należało egzekwowanie wyroków, nadzór nad więzieniem, ściąganie zaległych podatków, rozwożenie mandatów królewskich i publikowanie uniwersałów dotyczących sejmików i sejmu, troska o bezpieczeństwo podczas sprawowania sądów i na drogach publicznych. Starosta winien też był konserwować miejscowy zamek - z reguły siedzibę starościńską. Wszystko to wymagało powierzania tego urzędu - jedynego w układzie pionowym od króla w dół - ludziom o właściwych kompetencjach. Na wydatki związane z funkcjonowaniem urzędu miał mieć starosta pokrycie dzięki nadawanemu mu wraz z nominacją uposażeniu z królewszczyzn przynależnych do starostwa.

            Ustawa z 1563 r., rozszerzając dawniejsze przepisy, stwierdzała:

 „Gdyż jest rzecz słuszna, aby każdy na jednym urzędzie przestał, aby tym pilniej powinności owego urzędu wykonywał, ustawujemy [ustanawiamy], aby żaden dwojga starostwa sądowego dzierżeć nie mógł".

           Nakazywała też osobiste odbywanie przez starostę sądów. Za złamanie tych zasad przewidziano kary pieniężne i pozbawienie urzędu. Wyroki wydawane nie przez samego starostę, lecz inne osoby, jakie by on wyznaczył, miały być nieważne.

         Z problemem skutecznego działania urzędów i systemu obronności kraju łączyła się ściśle postulowana reforma zarządu królewszczyzn: anulowanie niekorzystnych dla skarbu aktów nadających je w nieodpłatne użytkowanie („gołe dożywocia"); uchylenie umów zastawnych, które oddały wierzycielom najbogatsze kompleksy domeny ziemskiej, w tym uposażenia starostów sądowych, w wieloletnie użytkowanie, skarb bowiem nie był z reguły w stanie dóbr tych wykupić (taką akcję podjął Zygmunt I, lecz tylko częściowo zdołał ją urzeczywistnić); obrócenie wpływów z przywracanych do skarbu dóbr na finansowanie stałego zaciągu obrony pogranicza południowo-wschodniego oraz na potrzeby osobiste króla i funkcjonowanie jego urzędu. Zygmunt August zaakceptował te projekty, a uchwały z lat 1563, 1564, 1567 i 1569 określiły podział dochodów z domeny między króla (60%), zarządcę dóbr (20%) i skarb kwarciany obsługujący obronność (20%). Przewidziano rozważnie spadek siły nabywczej pieniądza, co musiałoby wpływać w przyszłości na obniżenie wpłat z królewszczyzn, przy wzroście równocześnie wydatków królewskich oraz na obronność, i zalecono ustawowo odbywanie co 5 lat komisyjnej kontroli dochodów z domeny monarszej - lustracji.

           Te przemyślane zapisy prawne uległy w niemałym stopniu zdeformowaniu wskutek nieustępliwego oporu zainteresowanych dostojników-senatorów, którzy wykorzystali znane nam już stanowisko monarchy, dopuszczające podejmowanie uchwał tylko za zgodą obu izb sejmowych. Zniekształcenie intencji legislacyjnej polegało na przyjętych równocześnie w odpowiednich ustawach rozwiązaniach praktycznych o charakterze, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, rozporządzeń wykonawczych. Tak więc nie zdecydowano o natychmiastowym powrocie do skarbu dóbr zastawionych, lecz rozłożono ten proces na wiele lat, traktując to ustępstwo jako spłatę dawnych pożyczek, wielokrotnie już przecież przez wierzycieli odebranych przez fakt długoletniej eksploatacji dóbr. Do ustępstwa tego przyczyniła się kompromisowa postawa monarchy, motywowana tak względami politycznymi, jak i finansowymi. Pierwsze z nich wyrażały obawę królewską przed zbytnią przewagą żywiołu egzekucyjnej szlachty w sprawach publicznych; chodziło o zahamowanie jej sukcesów przez podtrzymanie pozycji strony przeciwnej, elity senatorsko-dostojniczej. Względy finansowe stanowiły z drugiej strony o liczeniu się króla z tymi samymi ludźmi, od których, jak wiedział, będzie musiał zaciągać nowe pożyczki wobec zarysowujących się ogromnych kosztów wojny z Rosją.

         Te same przyczyny, to jest upór zainteresowanych senatorów oraz niejednoznaczne motywacje królewskie, rozstrzygnęły o wprowadzeniu do ustaw egzekucyjnych wspomnianej już wyżej asekuracji osób posiadających wbrew prawu urzędy i królewszczyzny: miały one pozostać przy dotychczasowych posiadaczach dożywotnio. Ten zapis okazał się dramatyczny w swych długofalowych następstwach, gdyż Zygmunt August zmarł niebawem i życie pokazało, że mimo chwiejności przy pewnych decyzjach, zresztą obiektywnie trudnych, tylko on osobiście mógł być gwarantem praktycznej realizacji ustaw egzekucyjnych.

          Natychmiast po zgonie króla zainteresowani w obaleniu reform egzekucyjnych wysocy urzędnicy i użytkownicy królewszczyzn, którzy przetrwali przy swych przywilejach dzięki zapisowi o ważności dożywotnich nadań, przystąpili do akcji. Jej prześledzenie wykracza poza ramy niniejszego szkicu. Niewątpliwy jest jednak wniosek, że działania te ograniczyły skuteczność reform lat sześćdziesiątych i że ten stan rzeczy wypływał z oddziaływania elit senatorskich na Walezego i Batorego, a przede wszystkim stanowił rezultat polityki Jana Zamoyskiego. Ten wielkiej klasy doradca króla Stefana jest w poważnym stopniu odpowiedzialny za złamanie ducha ustaw egzekucyjnych i ograniczenie ich praktycznej skuteczności, co stało się możliwe dzięki niezaprzeczalnemu wpływowi kanclerza i hetmana na króla nie zorientowanego dostatecznie w sprawach swego nowego władztwa.

          Realnym, skutecznym i trwałym osiągnięciem egzekucji praw stało się powstrzymanie procesu umniejszania zasobu domeny państwowej i uznanie go za nienaruszalny majątek Rzeczypospolitej. Dobra zastawione przez poprzednich władców powróciły stopniowo w ciągu pierwszej połowy XVII w. do tego majątku. Oparty na dochodach z królewszczyzn funkcjonował aż do upadku państwa skarb kwarciany jako podstawa utrzymania wojska kwarcianego. Wpłat do skarbu kwarcianego dokonywano w zasadzie według szacunków przeprowadzonych podczas ustanowionych w 1563 r. kontroli lustratorskich. Rzadkość lustracji - winny się one odbywać co pięć lat - wywoływała ustawiczne spory między izbą poselską, która ich się domagała, a senatem, obawiającym się wzrostu zobowiązań skarbowych użytkowników domeny. Monarchowie konsekwentnie popierali tych ostatnich, mieli bowiem własną i różną od egzekucyjnej politykę skarbową. Nie dążyli do systemowego obciążania posesorów królewszczyzn zwiększonymi opłatami na rzecz wojska kwarcianego, odwoływali się natomiast na każdym sejmie do podatków publicznych. Zrezygnowali także z własnego udziału w dochodach z dóbr, jaki im tradycyjnie przysługiwał, a formalnie został określony na 60%.

           Polityka monarchów w odniesieniu do królewszczyzn miała, jak można sądzić, dwojakie uzasadnienie. W pewnych sytuacjach dwór traktował nadania na konkretne dobra, a zwłaszcza udzielanie zezwoleń na przekazywanie ich przez dotychczasowego posesora potomkom, jako wygodne źródło pobierania dowolnych i nieoficjalnych opłat; odbiorcy nadań zyskiwali pewność użytkowania dóbr w następnym pokoleniu, król nie musiał się wyliczać. Przy takim założeniu królom nie zależało na przeprowadzaniu postulowanych w izbie poselskiej lustracji.

              Sprawa traktowania królewszczyzn stanowiła także jeden z elementów polityki wewnętrznej monarchów i to nie byle jaki. Oddawanie w „gołe dożywocia" bogatych kompleksów dóbr stanowiło liczący się instrument oddziaływania i zdobywania sojuszników dla zamierzeń dworu. Odbiorcami takich nadań bywali przede wszystkim przedstawiciele elitarnych rodów magnacko-senatorskich. Z ich to kręgu pochodzili czynni politycy, których nazwiska firmowały takie czy inne fakcje. Dwór był zainteresowany w pozyskiwaniu dla własnych celów określonych fakcji, a co najmniej w neutralizowaniu ich opozycyjnych przedsięwzięć.

           Żywotny nurt polityczny egzekucyjnego obozu ziemiańskiego wysechł pod rządami Stefana Batorego, zapisując jako ostatnie swe osiągnięcie powstanie Trybunału Koronnego (1578). Osłabienie aktywności szlachty nie było jednakże zjawiskiem ani tak szerokim, ani tak jednoznacznym, jak zwykle się o tym w historiografii pisze. Ostatnie badania sejmików XVII w., wykazują znaczny stopień niezależności elektoratów sejmikowych. Są to problemy nadal dyskusyjne, bynajmniej wszakże nie można ich uważać za przesądzone na niekorzyść średnioszlacheckiej podmiotowości, której rozwojowi służyły wielostronnie rozbudowane zadania samorządnych sejmików.

           Związek Polski z Wielkim Księstwem Litewskim przechodził przez zmienne oceny potomnych. Nie wchodząc na tym miejscu w tę ważną i rozległą tematykę, pragnęlibyśmy zwrócić uwagę na dwie istotne kwestie. Pierwszą stanowi federacyjny charakter unii, przy którym Wielkie Księstwo zachowało „swoją osobowość polityczną", odrębne urzędy, wojsko i skarb. Wspólne stały się sejmy i obierany we wspólnej elekcji monarcha. Taki kształt zjednoczenia obu państw w 1569 r. był dziełem w głównej mierze Zygmunta Augusta. Dziedzic Giedymina nie poparł integracyjnych postulatów ruchu egzekucyjnego, który domagał się przyjęcia dawnych, a nigdy nie urzeczywistnionych postanowień o przyłączeniu Wielkiego Księstwa do Korony. Szczęśliwie postulaty te - nierealne i jednostronne z historycznego punktu widzenia - zachowały się jedynie w archiwach.

          Wspominając krytycznie owe zamierzenia naszych przodków, nie należy jednak popadać w rozumowanie wyizolowane od sposobu myślenia przywódców ruchu egzekucyjnego. Byliby oni szczerze zdziwieni posądzeniem o polonofilstwo, polonocentryzm czy innego rodzaju przejawy nietolerancji. Mikołaj Sienicki, namawiając przedstawicieli Wielkiego Księstwa do ścisłego zespolenia z państwowością koronną, wierzył z pewnością w to, co stwierdzał: że strona polska ofiarowuje litewskiej i ruskiej wysoki awans w postaci uczestnictwa w prawach obywatelskich i politycznych przysługujących szlachcie koronnej. Jest też istotnie niewątpliwym faktem, że sądy ziemskie, sejmiki, a zwłaszcza wspólne sejmy wywarły ogromny wpływ na kształtowanie się pojęć i doświadczeń obywateli Wielkiego Księstwa w sferze życia publicznego oraz na rozwój ich podmiotowości.

          Jagielloński sejm przed-unijny przedstawiał sobą instytucję podporządkowaną monarsze, jego uczestnikami byli członkowie rady hospodarskiej i urzędnicy ziemscy z powiatów; ci ostatni przedkładali wielkiemu księciu prośby i wysłuchiwali następnie jego odpowiedzi, stanowiącej zarazem jedyną i bezdyskusyjną decyzję władcy.
 

         Zygmunt I i Zygmunt August do 1562 r. uchylali się stanowczo od wyjścia naprzeciw postulatom unijnym egzekucjonistów, gdyż Wielkie Księstwo - z dziedzicznym praktycznie tronem, zbiurokratyzowanym sejmem i brakiem prawnych możliwości dla emancypacji politycznej tamtejszej szlachty - wyrównywało dynastii to, czego jej odmawiał ustrój elekcyjnej i parlamentarnej Polski. Szczególnie znamienną okoliczność stanowiło opowiadanie się za wzorami polskimi sejmów litewskich z lat pięćdziesiątych XVI w.. Postulaty te wielki książę kategorycznie odrzucał.

          Na zmianę jego decyzji w następnym dziesięcioleciu wywarło niemały wpływ stanowisko pospolitego ruszenia, zebranego pod Witebskiem we wrześniu 1562 r. Domagało się ono w wysłanej do wielkiego księcia petycji wspólnego z Koroną sejmu, celem uzgodnienia sprawy unii i wspólnej obrony przed Rosją. Za tym opowiadało się też rycerstwo litewsko-ruskie i później, w czasie gdy rodzime możnowładztwo sprzeciwiało się uporczywie zawarciu unii, godziła ona bowiem przez przybliżenie ustroju polskiego w te polityczne i majątkowe przewagi, z jakich szeroko korzystali dostojnicy i członkowie rady hospodarskiej.

          Z czasem miały się sprawdzić zapewnienia przywódcy egzekucjonistów o równoprawności Litwinów z Polakami w strukturach Rzeczypospolitej. Mechanizmy wspólnego sejmowania dowodziły tego wyraźnie. W senacie, ze względu na swoje fortuny i pozycję, dostojnicy Wielkiego Księstwa odgrywali olbrzymią rolę; zgodnie z gwarancjami unijnymi byli oni wyłączeni z zasięgu egzekucji praw i dóbr, która naruszyła w niejednym wypadku zasoby majątkowe rodów koronnych. W izbie poselskiej zasiadało wprawdzie stosunkowo mniej posłów litewskich i ruskich niż polskich, lecz zasada jednozgodności ochraniała dostatecznie silnie głosy mniejszości.

           Na sejmie lubelskim 1569 r. unię z Wielkim Księstwem poprzedziły akty włączenia do Korony Wołynia, Podlasia i Ukrainy. Jarosław Pelenski, historyk ukraiński, widzi w tym akcie obustronne korzyści: sądzi, że bezpośredni związek z Polską prezentował dla obywateli tamtych ziem walory otwartego modelu ustrojowego, bardziej atrakcyjnego niż przynależność do Wielkiego Księstwa, zwłaszcza że tamtejszej szlachcie obce jeszcze były wówczas późniejsze koncepcje własnego państwa.

             W systemie ustrojowym Rzeczypospolitej przetrwała doktryna o trójpodziale władzy, uosobiona w sejmie działającym przy zachowaniu prawa do decydowania monarchy, senatu i izby poselskiej. Wyraził ją najpełniej zaufany sekretarz Zygmunta Augusta, nobilitowany mieszczanin Łukasz Górnicki: „

Nie to jest Rzeczpospolita można, nie to trwała, nie to bezpieczna, gdzie jeden wszytkim włada, ani też tam, gdzie pewna część ludzi włada, ani tam, gdzie wszyscy władają, ale tam, gdzie włada to wszytko pospołu, to jest: król, rada [królewska] i od wszytkich posłani [posłowie ziemscy]"

.
Wysokie miejsce w spuściźnie Złotego Wieku przypada gwarancjom wolności sumienia. Tolerancja religijna zapisana w konfederacji warszawskiej i artykułach henrykowskich z 1573 r. Wywodziła się ze staropolskich idei demokracji. Była zasługą działań ruchu egzekucyjnego i otwartej postawy ostatniego z Jagiellonów.


góra strony

na podstawie książki "tradycje polityczne dawnej polski" - pod redakcją Anny Sucheni - Grabowskiej i Alicji Dybkowskiej -wydawnictwo "Editions Spotkania"

Jasienica

źródła

pliki

linki

banery

kontakt